Zygmunt Mycielski stał się bohaterem rozmów, która przeprowadziła Beata Bolesławska – Lewandowska. Autorka od wielu lat bada archiwa i podaje do druku dokumenty osobiste kompozytora. Dzięki jej pracy możemy dzisiaj czytać m.in. listy pomiędzy Mycielskim i Andrzejem Panufnikiem (wydane w dwóch tomach przez Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk; pisałam o nich: Zygmunt Mycielski, Andrzej Panufnik i Józef Czapski oraz Korespondecja Andrzeja Panufnika z Zygmuntem Mycielskim)
Jej rozmówcy m.in. Maria Iwaszkiewicz, Ludwik Erhardt, Camilla Panufnik, Halina Szpilman, Mieczysław Tomaszewski oraz Zofia Mycielska – Golik odsłaniają nam swoje wspomnienia ze spotkań z kompozytorem. Analizują jego twórczość, stawiają tezy, które próbują odkryć powody, dla których muzyka skomponowana przez Mycielskiego nie była grana zbyt często w czasach komunizmu, a także dlaczego dzisiaj środowisko muzyczne, które przecież nadal decyduje o tym, co widzowie otrzymują w ofercie koncertowej, jest niechętne do zagrania zapisanych nut kompozytora.
Już w 1975 roku pisał Andrzej Panufnik do Mycielskiego:
„Z oburzeniem czytam, że Twoja muzyka jest zupełnie niegrywana. Skandal! Przecież wystarczy pomyśleć, że Twoja Symfonia Polska czy Lirnik (mazowiecki) biją na głowę całą twórczość tzw. 30-sto-lecia. Co za straszliwe przeoczenie. Nie mogę pojąć tej sytuacji”.
Przypuszczeń jest wiele. Na pewno postawa samego kompozytora, który nie zabiegał, który nie chciał się układać z władzą przyczyniła się do ciszy. Zapytałam o zainteresowanie muzyką i osobą Mycielskiego autorkę rozmów:
Ela Skoczek: Skąd zainteresowanie Mycielskim? Jakie były początki?