W najnowszym numerze kwartalnika KONTEKSTY (nr 3/322) z roku 2018 pojawiły się w druku (po raz pierwszy) fragmenty z trzech tomów dziennika z lat 1942-1943. Szkoda, że zajmują one zaledwie 7 stron w kwartalniku.
Wyboru dokonał (z odczytanych przez Janusza i Marię Nowak rękopisów) Mikołaj Nowak-Rogoziński.
Janusz S. Nowak – historyk-archiwista, starszy kustosz w Muzeum Narodowym w Krakowie, pracuje w Bibliotece Książąt Czartoryskich. Od wielu już lat wraz z żoną Marią odczytują dzienniki malarza. Wszystko to dzieje się w ramach projektu edytorsko-badawczego prowadzonego przez Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską.
Pismo Czapskiego – jak hieroglify – jest tak drobne w tych tomach, że na pierwszy rzut oka wydaje się nieczytelne. A jednak udało się i zostało odczytane już wiele tomów dzienników. Nie tylko tych z lat 1942-1944.
Jak napisał edytor dziennika Czapskiego „trwają prace nad nadaniem [dziennikom z lat 1942-1944 – przypis Ela Skoczek] kształtu wydawniczego, kolacjonowaniem tekstu, gromadzeniem dokumentów koniecznych do opatrzenia ich stosownymi komentarzami. Będzie to pierwsza edycja dzienników in extenso”.
Kiedy ujrzą światło dzienne i czytelnik będzie mógł je poznać w całości? Nie wiadomo. Musi nam na teraz wystarczyć te 7 stron. Ważne strony, na których wiele jest rozważań o Bogu, o erotyzmie, o malarstwie, o pracy społecznej, o pisaniu, o spotkaniach, o trudach wojennej tułaczki z Armią Andersa i o … „białych włosach” (starości).
[Kirkuk] 18.07.1943 (Czapski ma 47 lat)
[…] Jestem już na tyle stary, że mi o wiele łatwiej pewne rzeczy znosić, pomimo wszystko wiem, że przemijają, że nigdy bardzo złe chwile nie są wieczne, że najgorętsze lato przechodzi i najboleśniejsze uczucia jakoś się rozwiązują, że to nie jest wszystko, jest to, co mi kiedyś powiedział wuj Meyendorff, że jest przyzwyczajenie, które stwarza, że cały szereg rzeczy się już robi prawie automatycznie i to ułatwia „oddech” – jest pewien kapitał z przeszłości, a przecie – niektóre chwile dziś przypominają mi okres Paryża – kiedyś siedząc w kawiarni w Passy – miotając się w obcych sprawach Rzewuskiego, nie mogłem wybrnąć z mojej pracy i uczucie moje do W. zupełnie mnie zbijało z nóg. I przecie to przeszło. […] Czyżby wniosek jeden, na który mnie stać, do ostatniej chwili z uporem i wyłącznością robić swoją robotę i złożyć resztę w ręce Boga – być zwyczajnie dobrym dla ludzi – a jak trzeba, nawet bardzo stanowczy, ale swoje własne gorycze i cierpienia podstarzałego Wertera – schować tylko dla siebie i dla swojego dziennika. Jak odszedłem od modlitwy i jak mi ten świat potrzebny, jak tylko jest mi naprawdę źle – „ból życia jest zawsze silniejszy od ciekawości życia, dlatego religia jest zawsze silniejsza od filozofii – pisze Rozanow.
Te 7 zadrukowanych stron w kwartalniku KONTEKSTY to zapiski z Jangi-Jul, z Meszhedu, z Bagdadu, z Bejrutu, z Damaszku, z Góry Karmel koło Hajfy, z drogi do Jerozolimy, z Jerozolimy i z Kirkuku. Niedosyt. Czekam na ciąg dalszy odczytanych już tomów kajetów Czapskiego. Nie tylko ja.