26 sierpnia 1980 roku, we wtorek Józef Czapski zapisał w swoim dzienniku:
„Wiadomość , że umarł ks. Sadzik, nagle u Pallotynów w Osny. To już straszna wyrwa tu dla nas wszystkich. Dlaczego? Bo wszyscy go kochaliśmy dla jego dobroci, jakiejś nadludzkiej dla każdego, dla jego presence, wszystko nie to, było coś więcej. To znowu po śmierci Józka naraz jak po śmierci Jerzyka po co żyję? taka myśl wobec jego śmierci wprost niedobra”.
Czesław Miłosz tak wspominał:
„Istniał pewien sezon paryski, to znaczy – pewna liczba nazwisk, połączonych wspólnym istnieniem w danym okresie czasu. Było to wtedy, kiedy działała paryska Kultura, zaprzyjaźniony z nią dyrektor Éditions du Dialogue ksiądz Józef Sadzik, jego przyjaciel i protegowany – Jaś Lebenstein, kiedy malował Józef Czapski, wykładała i pisała Olga Scherer, pracowała nad wydawaniem książek w Éditions du Dialogue Danuta Szumska, pisał i działał Konstanty Jeleński. Daty to lata przede wszystkim sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. A koniec sezonu nastąpił wraz z kolejnym umieraniem głównych postaci. W pełni tego sezonu Zygmunt Hertz z “Kultury” zwykł był zaczynać swój dzień od telefonu do swego przyjaciela Józka Sadzika, żeby poplotkować i pośmiać się, głównie nad przygodami znajomych z Polski. Również w pełni sezonu dom O.O. Palotynów przy rue Surcouf, gdzie rezydował też ksiądz Józef Sadzik i gdzie wydawano książki pod firmą Éditions du Dialogue, był widownią niesłychanie skomplikowanych działań Jasia Lebensteina jako twórcy witraży, pokrywających ścianę kaplicy tamże, a przedstawiających Apokalipsę. Witraże te przetrwały, choć ludzie przeminęli. Sadzik opiekował się Jasiem [Lebensteinem – przypis Elżbieta Skoczek], zdobywał dla niego jakieś pieniądze, wydał też bibliofilskie księgi w moim przekładzie, księgę Hioba i Apokalipsę, obie z ilustracjami Lebensteina. Józek Sadzik, pochodzący z Sułkowic pod Krakowem, tam też pochowany, robił doktorat we Fryburgu Szwajcarskim z estetyki Heideggera… „. Tyle Miłosz.
Olga Scherer, zwierzyła się kiedyś, iż pragnęła, żeby po jej śmierci „Józek odprawił mszę po łacinie” za jej duszę. Duchowny ją najbardziej cenił z kobiet, które z nim współpracowały. Znajomość z nią zawdzięczał redaktorowi Giedroyciowi, który polecił ją, jako osobę specjalizującą się w przekładach.
1980 rok. To czas, kiedy Sadzik wraz z Miłoszem pracują nad Księgą Hioba. Pallotyn opatrzył wstępem tłumaczenie.
W zapiskach, pod datą 22 maja 1980 roku, będąc w szpitalu zapisał:
Pisanie wstępu do Księgi Hioba. A pisanie przychodzi mi niezwykle ciężko. Największy trud. Nie umiem zebrać pomysłów, ująć w całość koherentną migotliwe światła.
Jeden z ostatnich zachowanych zapisów:
9 czerwca, poniedziałek 1980: Wychodzę ze szpitala Salpêtrière. 29 dni – od 15 maja. Wychodzę w nadziei, że już tu nie wrócę! Czuję się dobrze. Jakże błagam Boga, aby nie wpaść w ponowny koszmar!
Marek Wittbrot, pallotyn, który mieszka w Paryżu, przy ulicy Surcouf wyjaśnia:
„Ks. Józef Sadzik zmarł rzeczywiście w Osny [26 sierpnia 1980 roku- przypis Elżbieta Skoczek], ale nie jak się podaje „jadąc z korektami Księgi Hioba do drukarni”. W tym dniu pojechał on do Osny i prowadził konferencję dla kandydatów do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego. Źle się poczuł, zdążył przejść do pokoju i tam zasłabł. Gdy przyjechała karetka reanimacyjna, zrobiono mu masaż serca, ale nie udało się przywrócić życiowych funkcji. Serce zatrzymało się na zawsze. Stało się to w wigilię „tajemniczej rocznicy” DNIA MĘKI”.
Pod datą 27 sierpnia ks. Sadzik w swoich zapiskach osobistych pisał: Dzień Męki.
Wiemy, że leczył się na depresję w Szpitalu Salpêtrière. Brał leki, bardzo dużo leków. Jak stwierdził w jednym z miejsc w dzienniku: to test, czym zabić człowieka. Skrupulatnie zapisywał dawki, nazwy. Cierpiał na bezsenność. Śmierć ks. Sadzika była zaskoczeniem dla wszystkich (zresztą – podobnie jak w 1976 roku nagła śmierć jego kolegi, pallotyna Jakuba Krzyszczuka).
Czesław Miłosz, Do Józefa Sadzika
„Jakże tak można, pośrodku rozmowy
Zniknąć i nawet nie powiedzieć: „wrócę”
I dom od razu mieć wieloechowy
Skąd żadnej wieści, tylko szum zakłóceń?”
Ks. Marek Wittbrot napisał:
„Teksty Sadzika były inspiracją dla Zbigniewa Herberta, Sławomira Mrożka czy Konstantego Jeleńskiego, o czym wspominali w swoich listach i tekstach. „Pamiętam, kiedy odkryłam teorię Bachtina, jego bardzo to zainteresowało. Polecił mi wtedy Bubera, którego nie znałam, oraz Wahrheit und Methode Hansa Georga Gadamera. Rozmowy z Józkiem były zawsze inspirujące” – wspominała po latach Olga Scherer. Piotr Kłoczowski stwierdził kilka lat temu, że „jest jednym z tych ludzi z Polski, którzy – dużo wcześniej, jeszcze przed Tischnerem, przed Krzysztofem Michalskim, przed Cezarym Wodzińskim – mają bliski, bezpośredni kontakt z tą ważną postacią i filozofii XX wieku, jeśli nie najważniejszą”, jaką był autor Bycia i czasu. Nie miał też wątpliwości, że pozostawił on po sobie „wybitne teksty, do których należy wracać”. Miał na myśli przedmowy do tłumaczonych przez Czesława Miłosza Psalmów oraz do Księgi Hioba. Ale dorobek Sadzika jest znacznie szerszy i czeka na lepsze poznanie i wnikliwą analizę. Olga Scherer na zakończenie swoich wspomnień o Sadziku przywołała jego słowa, że „świat jest źle zrobiony!”, bo gdy w szpitalu, w którym się znalazł się w 1980 roku, podczas pielgrzymki Jana Pawła II do Paryża pojawił się specjalny papieski wysłannik, wszyscy zaczęli „kłaniać się w pas”. To, z czego inni byliby dumni, on przyjął ze smutkiem, bo nie chciał być dowartościowywany „poprzez zewnętrzne okoliczności”, lecz pragnął wspólnie poszukiwać tego, co „wartościowe, najwartościowsze” w wielu pokrewnych dziedzinach i na wielu płaszczyznach, ostatecznie odnosząc się do tej według niego najważniejszej – teologicznej”.
——————————————————
fot. Ela Skoczek, grób ks. Józefa Sadzika w Sułkowicach. W testamencie duchowny napisał, że chce być pochowany w Wadowicach (tam zaczęła się jego droga duchowa). Niestety nie wykonano jego woli. Pogrzebowi przewodniczył ks. kardynał Franciszek Macharski, o którym też pisał w swoich zapiskach ks. Sadzik. Kardynał był jego kolegą ze studiów.
Fragment biografii pallotyna przygotowywanej w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Inne teksty o ks. Sadziku:
Rodzeństwo Czapskich i Pallotyni
Ksiądz Józef Sadzik i jego mafia
Przy witrażu Lebensteina – Festiwal Józefa Czapskiego – wieczór wspomnień, Paryż 2017.