Alberto Giacometti. Jego rzeźby i rysunki były bardzo bliskie autorowi Oka. Oglądał jego prace w Musée de l’Orangerie (wtedy Orangerie des Tuilleries) pomiędzy październikiem 1969 roku a styczniem 1970 roku. Kupił wówczas katalog wystawy, w którym na wolnych przestrzeniach szkicował prace, które wywarły na nim wrażenie. Wnikliwie przeczytane teksty zostały opatrzone uwagami – jak to miał w zwyczaju czynić – podkreślał wiersze oraz notował numery ważnych stron na końcu książki. Tu także znajdujemy rysunki, m.in. rysunek – rzeźby, o której pisał w dzienniku.
„Czy dziwna kobieta Giacomettiego, cienka jak szpilka od kapelusza, na dwóch kołach ustawiona , Kleopatra na złotej kwadrydze byłaby mniej urzekająca, (…) gdybym ją odkrył (…) w piramidzie egipskiej”.
„Giacometti uświadomił mi nagle problem proporcji u mnie, moje nieustanne suwanie , przesuwanie jednej kreski czy jednej formy tak, że zdaje mi się samemu, że to może jakiś bzik, a to było i jest ciągle szukanie tego stosunku jedynego w każdej wizji, który niedoprowadzony na płótnie przekreśla sam obraz”. (…) U Giacomettiego jest nieustanne gonienie (gonienie to złe słowo, tam nie ma pośpiechu), nieustanne dążenie, by docierać do abstrakcyjnej pełnej proporcji, ale ta proporcja jest jakby zawsze zaszczepiona na widzeniu form konkretnych w naturze: idący człowiek w deszczu (obraz) przedziwna kwadryga ze stojącą w niej kobietą (rzeźba). Dlaczego rzeźby, i właśnie ta zachwycająca „z kwadrygą”, wiążą mi się z rzeźbą egipską? A rysunki Giacomettiego! Ich kreska ma czujność, uwagę, nieustanną wolę dalej i głębiej docierać. Tak że żaden rysunek nigdy nie jest „skończony” albo że już od pierwszych kresek jest równie, musi być równie konieczny jak przy ostatniej kresce. Głowy w zaledwie zarysowanych wnętrzach, postacie o malutkich głowach zaczernionych przez zbyt częste kreski i zawsze stwarzające wrażenie wielkich naokoło siebie przestrzeni. Nie umiem tego określić skąd magia tych delikatnie kreślonych arkuszy”.
I cytuje słowa Giacomettiego w swoim dzienniku:
„Ograniczając się do jednej szklanki, masz o wiele więcej pojęcia o wszystkich innych przedmiotach, niż gdybyś chciał zrobić całość. Mając pół centymetra czegokolwiek, masz większą szansę dotarcia do pewnego czucia wszechświata, niż gdybyś chciał zrobić niebo całe – mówi Giacometti w dialogu z Davidem Sylvestrem”.
W 1962 roku Czapski oglądał wystawę „Malarze w swoich pracowniach”. Były na niej pokazane zdjęcia z pracowni m.in. Picassa i Giacomettiego.
I refleksja zapisana w dzienniku:
„Świetne fotografie, wielkie pracownie, luz i rozmach – ukłucie. Że gdybym miał te same warunki… ale to właśnie ta falbanka.”
Poniżej Rydwan Alberto Giacomettiego (The Chariot, 1950) naszkicowany przez Czapskiego w katalogu z pracami szwajcarskiego rzeźbiarza (obecnie w kolekcji prywatnej).
W listopadzie 2014 roku rzeźba Rydwan Giacomettiego została sprzedana na aukcji za kwotę 100 965 000 dolarów. Nabył ją miliarder Steve Cohen, właściciel firmy Point72 Asset Management, którego majątek wycenia się ponad 14 miliardów dolarów. Biznesmen znany jest w środowisku jako wytrawny kolekcjoner dzieł sztuki.
PROMOCJA:
Polecamy apartament w Krakowie. 5 minut pieszo do Pawilonu Józefa Czapskiego, 10 min spacerem do Muzeum Narodowego, gdzie od 19 maja 2017 roku można oglądać dzieło Leonarda da Vinci Dama z gronostajem (Dama z łasiczką). 10 min do Rynku Głównego. W apartamencie książki Józefa Czapskiego.
Rezerwuj: Dwupokojowy apartament w Krakowie z książkami Józefa Czapskiego