Ładują ich do więźniarek. Na ścianach wagonów znajdują napisy: „Wysadzili nas w pobliżu Smoleńska”.
2020 rok – 80 rocznica zbrodni katyńskiej. Zbrodni sowieckiej, która pochłonęła ponad 22 tysiące osób, zastrzelonych w lesie katyńskim. Wśród nich byli żołnierze artyści: malarze, poeci… Polscy żołnierze więzieni w łagrach Starobielska, Kozielska, Pawliszczewa Boru, Griazowca, Komi i Peczory. Ci, którzy ocaleli (wśród nich m.in. Józef Czapski) starali się nieść świadectwo tego bestialstwa, zaplanowanej z zimną krwią eksterminacji polskiej elity i trudnych do oszacowania strat poniesionych przez polską kulturę. 13 kwietnia obchodzimy Dzień Pamięci Ofirar Zbrodni Katyńskiej.
Kordegarda. Galeria Narodowego Centrum Kultury przygotowała wystawę Niepamięci . Z powodu panedmii koronawirusa prezentowana jest ona w internecie.
Składają się na nią prace artystów – polskich żołnierzy, więzionych w łagrach Starobielska, Kozielska, Pawliszczewa Boru, Griazowca, Komi i Peczory. Dzieła z kolekcji Muzeum Katyńskiego, Muzeum Archidiecezji i Muzeum Narodowego w Warszawie. W tej internetowej wersji widzimy także reprodukcjie dzienników – rysunki , ze zbioru Muzeum Narodowego w Krakowie.
Możemy zobaczyć cudem ocalały, zespół rysunków przechowanych i wyniesionych z łagru w pudełku na szachy, należący do Aleksandra Witliba (1910-1982), więźnia obozów w Kozielsku i Griazowcu, przed wojną nauczyciela i dyrektora szkoły.
Portrety, pejzaże, scenki rodzajowe tworzone przez współwięźniów – Czapskiego, Turkiewicza, Westwalewicza.
Prace Adama Kossowskiego (1905-1986), absolwenta Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, stypendysty rządu polskiego, zdobywcy I nagrody w konkursie na dekoracje ścienne w hallu Dworca Głównego w Warszawie. Więziony w Charkowie, a potem nad Peczorą, Kossowski wydostał się z Rosji z armią gen. Władysława Andersa. Ze względu na bardzo zły stan zdrowia już z Palestyny został przetransportowany do Londynu. W 1943 rozpoczął prace nad cyklem scen z życia łagiernego. Pokaźny zespół jego rysunków trafił do zbiorów Muzeum Archidiecezji Warszawskiej jako dar żony zmarłego artysty.
Przedwojenne grafiki Edwarda Manteuffla Szoege (1908-1940) z Muzeum Narodowego w Warszawie. Absolwent Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie, uczeń Tadeusza Pruszkowskiego i Władysława Skoczylasa przed wojną założył słynne Atelier MEWA, projektujące wnętrza m.in. pierwszych polskich transatlantyków. Jego popularne ilustracje trafiały na okładki książek i czasopism. Zmobilizowany w 1939 r., jako jeniec wojenny został osadzony w Starobielsku. Zginął w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach w Charkowie. Prace z kolekcji MNW z lat 1933-37, chronologicznie najwcześniejsze, – ukazują artystę o świetnym warsztacie i wyczuciu formy. Klasycyzujące ilustracje książkowe, utrzymane są w eleganckiej konwencji art deco. Widać predylekcję do architektury i architektonicznego detalu. Bardziej swobodny i ekspresyjny jest wizerunek św. Sebastiana. Artysta stosuje szerokie plamy jednolitej czerni, czym upodobnia pracę do wycinanki. Jakże proroczy charakter ma śmierć świętego, przywiązanego do drzewa, które żarzy się jakby od łuny pożogi, a może tylko promieni zachodzącego słońca?
Józef Czapski (1896-1993) wzięty do niewoli sowieckiej pod koniec września 1939 i osadzony w łagrze w swoich Wspomnieniach Starobielskich opisuje dwa podniosłe momenty z życia starobielszczan – 11 listopada i Wigilię Bożego Narodzenia. Akwarelę z postaciami oficerów śpiewających kolędy Czapski wkleja później do Dziennika. Wspomina jak ku nieopisanemu wzruszeniu współwięźniów Manteuffel przygotowuje wówczas w sekrecie matrycę graficzną, z której odbija na opłatku obraz św. Rodziny.
Czapski przywołuje momenty, gdy pod wieczór więźniowie zbierają się na wspólnym czytaniu. To chwile wyczekiwane, przywracające wiarę w ocalenie. Nie sposób ocenić, ile powstało wówczas rysunków – portretów, ulotnych szkiców. Poza kilkoma wyjątkami prace te przepadły co do jednej, podobnie jak spisana przez Czapskiego historia malarstwa, jak prace naukowe polskich przyrodników, ekonomistów, politycznych wizjonerów, jak twórczość osadzonych poetów…
Wśród zebranych na wystawie ponad sześćdziesięciu prac – pojedynczych świadectw obozowej twórczości i dokumentacji łagiernego życia, uderza odmienność temperamentów twórców. Pobyt w obozie, sytuacja graniczna, tytaniczne zmagania z rzeczywistością, wobec których sztuka staje się skrawkiem normalności, pozwala zachować godność i istotę człowieczeństwa. Pozwala na wypowiedzenie własnego przeżycia, na rejestrację zachwytu estetycznego. Nie ma tu posępnego patosu, przeciwnie odnosimy wrażenie, że twórcy z Griazowca szukają pocieszenia w ładnym widoku, w rejestracji przelotnej przyjemności, chwili relaksu na trawie, lekturze. Wiele tu architektury, choć przeważają portrety współwięźniów i scenki rodzajowe. Artyści dokumentują autentyczne wydarzenia, rejestrują momenty normalności. Wśród nich wyróżnia się Czapski, który z zuchwałą ciekawością tropi szczegóły fizjonomii. W zarazem liryczny i ironiczny cudzysłów ujmuje sferę osobistych przeżyć. Przykuwają uwagę prace Zygmunta Turkiewicza (1912-1973) – akwarele tworzone z biegłością nieustępującą pracom Czapskiego, czy doskonałe szkice Stanisława Westwalewicza (1906-1997).
Na przeciwległym biegunie pozostają prace Adama Kossowskiego, powstające już w Londynie, przywołujące przeżycia obozowe. Artysta dokonuje ekspresjonistycznej wiwisekcji. W jego rysunkach, gwaszach i akwarelach uderza brutalność i twardość konturów, drapieżność formy, a zarazem osobliwa naiwność i przesunięcie w kierunku groteski z repertuaru Goyi. Jest to twórczość napiętnowana patosem i dojmującym pesymizmem. Najbardziej poruszające są szkice w ołówku, błyskawiczne rejestracje obrazów wyrzucanych przez pamięć. Zamrażają one przeżycia skrajne: samotność, trwogę, śmierć. Rejestrują momenty kaźni, reportersko, chciałoby się powiedzieć bezosobowo. Tylko napięcie linii i ekspresja szybkiej kreski mówi o stanie emocjonalnym artysty. Rysunki piórkiem stanowią bardziej liryczną część dzieła Kossowskiego. Wnoszą ściszoną, nostalgiczną, a zarazem tkliwą nutę w to pandemonium grozy. Ekspresja zostaje złagodzona. Figury ludzkie są mniej groteskowe. Gdyby nie zasieki i sylwetki uzbrojonych sołdatów, moglibyśmy wnioskować o mniej potwornym temacie.
Wystawa Niepamięci zachęca do zmiany optyki, do innego spojrzenia na zbrodnię katyńską. Indywidualizuje i personalizuje tragedię. Z okruchów usiłuje odtworzyć losy jednostek, czasami profesjonalnych artystów, innym razem amatorów. Nie zawsze się to udaje. O wielu więźniach – ofiarach zbrodni katyńskiej wciąż nic nie wiemy. Nawet tu wśród prezentowanych zaledwie kilku nazwisk autorów wyłaniają się dwie postacie nieomal anonimowe – malarza Józefa Lipińskiego (1891–1940), więzionego w Starobielsku, zamordowanego w Charkowie, oraz Franciszka Kupki (1915-1940), więźnia Kozielska, rozstrzelanego w Katyniu. Prezentowane na wystawie prace są jedynym znanym świadectwem ich życia i talentu.
Wystawa NIEPAMIĘCI – kuratorka wystawy Katarzyna Haber. Kwiecień 2020
Czapski ocalał…
Dla Berii i Stalina byli tylko numerami w rejestrze więźniów. Na liście jeńców obozu w Juchnowie, na której odnotowano powody przeniesienia, Czapski figurował pod numerem 205. „Czapski Józef s. Jerzego. Ur. 1896, nr sprawy 2369. Rotmistrz bez funkcji”.
W rubryce ujawniającej przyczynę przeniesienia widnieje odnośnik: „ambasada niemiecka”. Obok innych nazwisk widniały napisy: „wniosek V Wydziału GUGB NKWD ZSRR (wywiad)”, „misja litewska”, „polecenie Mierkulowa” oraz „Niemiec z pochodzenia”.
W czasie, kiedy podjęto decyzje o likwidacji obozu w Starobielsku, do NKWD ZSRR nadesłano z Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych dodatkowy spis osób, o które upominała się ambasada niemiecka. I na tej liście znalazło się nazwisko Czapskiego. Wpływ niemieckiej dyplomacji sprawił, że w wyniku akcji „oczyszczania obozów” sprawy ludzi z tego spisu wydzielono, nie przekazując akt osobowych i tym samym nie uznano ich za skazanych.