Przez 33 lata Zygmunt Hertz był pracownikiem Instytutu Literackiego. Gdy zapadały decyzje dotyczące utworzenia instytucji, Hertz służył w 8 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej. Ponieważ jego żona – Zofia Hertz podjęła decyzję, o dalszej, powojennej współpracy z Jerzym Giedroyciem, stanął przed wyborem: wrócić do kraju, co rozważał, znaleźć sobie pracę w Solvay’u [1] , z którym był związany przed wojną lub uznać decyzję żony za ich wspólną. Dwie pierwsze opcje oznaczały rozstanie z małżonką. Gdy wybuchła wojna byli młodym małżeństwem, z zaledwie kilkumiesięcznym stażem. W sierpniu 1939 r. Zygmunt Hertz został zmobilizowany, Zofia Hertz pozostała z teściem w Łodzi. Spotkają się ponad rok później i po kilku tygodniach trafią do transportu na wschód. Na zesłaniu w Maryjskiej Republice spędzą 14 miesięcy, pracując przy wyrębie lasu. To cud, że oboje przeżyli.
Po agresji Niemiec na ZSRR objęła ich amnestia. Dołączyli do formowanej Armii Polskiej. On od razu został zmobilizowany, ją oddelegowano do prac administracyjnych. Przez kolejne lata widywali się tylko na przepustkach i w trakcie urlopów. Koniec wojny zastał ich we Włoszech. Podobnie jak tysiące innych Polaków stanęli przed dylematem – co dalej? Dla Zofii Hertz decyzja była tylko jedna – dalsza współpraca z Jerzym Giedroyciem – z którym współpracowała przez ostanie lata w wojsku, w tworzonym Instytucie Literackim. Decyzja ta, podjęta jednostronnie, nie podlegała jakimkolwiek dyskusjom. Hertz się wahał. Rozważał różne opcje. Koniec wojny nie nastrajał go optymistycznie. Bał się, że jego małżeństwo należy do przeszłości. Miał 38 lat. Wojna zabrała mu najlepsze lata.
To Zofia Hertz zabiegała o angaż dla męża, mimo jego oporu i wątpliwości. Protekcja żony mocno ciążyła na jego męskiej dumie. On, należący do elity międzywojnia, studiujący w Anglii, ówczesny bon vivant, nagle znalazł się w sytuacji wcześniej sobie nie znanej. Przedwojenny świat już nie istniał. Jedyną stałą w jego życiu była Zofia Hertz. To z miłości do niej postanowił dołączyć do utworzonego Instytutu Literackiego w Rzymie.
Instytut od początku działał bardzo prężnie, mimo problemów finansowych. Wydawana była „Kultura” i książki, z czasem „Zeszyty Historyczne”. Finanse zawsze będą stanowić problem. Rozwiązaniem było połączenie życia prywatnego i zawodowego, które obrosło już legendą. Pomysł prosty, w stu procentach zaakceptowany przez Giedroycia i Zofię Hertz, dla których TA praca stanowiła sens życia. Trochę gorzej wspólnotę znosił Hertz. Praca na parterze, pokój prywatny na piętrze…
Szybko wyklarował się podział obowiązków. Giedroyc został Redaktorem, Hertzowie wzięli na swoje barki całą administrację. Zygmunt zawiadywał biblioteką, która rozrastała się w zastraszającym tempie. Katalogował każdą pozycję, pomagał żonie w korektach i adiustacjach, w korespondencji firmowej i rachunkach. Jako najsilniejszy wziął na siebie ekspedycję książek i „Kultury” – „całymi dniami, niczym riksza, pchał taczkę wypełnioną po brzegi torbami pełnymi książek – tak opisywał go Wacław Zbyszewski [2] .
Ekspedycja trwała średnio tydzień, każdego miesiąca.Łącznie 369 tygodni przez wszystkie lata pracy w Instytucie. Kilka miesięcy przed śmiercią tak pisał do Miłosza: (…) Wczoraj mordercza ekspedycja – złe koperty, podwójny numer, 60 worków do załadowania. Wróciłem półżywy do domu. Ciekawe, ile lat jeszcze będę mógł jeździć o 6 rano do drukarni? (…) [3].
On, który „młodość przeżył w luksusach i zdążył do 31 roku życia mieć trzy samochody” [4] (to świadczy o skali zamożności młodego Hertza. Przed wybuchem wojny w Rzeczpospolitej zarejestrowanych było ok. 32 tysięcy samochodów osobowych) [5].
Co prawda do zespołu dość szybko dołączył brat Redaktora – Henryk, jednak pracy zawsze było więcej niż rąk do niej.
Obok obowiązków związanych z prowadzeniem przedsiębiorstwa – bo tym był Instytut Literacki – dochodziło jeszcze prowadzenie domu otwartego, pełnego gości, którzy przyjeżdżali na rozmowę z Redaktorem Giedroyciem, na obiad lub tych, którzy tam pomieszkiwali mniej lub bardziej oficjalnie. „Kultura” na przestrzeni lat zapewniała wikt i opierunek dziesiątkom osób. Wszystko siłami kilkuosobowego zespołu. Tutaj prym wiódł Hertz. Lubił ludzi, był ich bardzo ciekaw – zwłaszcza młodego pokolenia przyjeżdżającego zza żelaznej kurtyny. Słuchał, pomagał, nie oceniał.
Miał rzeszę przyszywanych synów i córek, warto wymienić choć kilka nazwisk: Osiecka, Hłasko, Abramow-Newerly, Karpiński, Drawicz, Polański. Bacznie wszystko i wszystkich obserwował i szczęśliwie dawał temu upust w listach. Jego listy do Czesława Miłosza, wydane przez Instytut Literacki w 1992 r., to doskonała lektura, dzięki której mamy możemy niemal podglądać Instytut od wewnątrz, ale i spojrzeć na sytuację w kraju oczami wytrawnego, czysto prywatnego obserwatora.
Zygmunt Hertz to mało znany i niedoceniany współpracownik Jerzego Giedroycia. Bez jego poświęcenia i oddania nie byłoby paryskiej „Kultury”, takiej jaką znamy. Byłaby inna. „(…) nie czuję się ważny i potrzebny, nie mam poczucia, że jak mnie pochowają, to słońce ulegnie zaćmieniu, a świat będzie nieprzytomny i bezradny” – pisał w maju 1961 r. do Jerzego Andrzejewskiego. [6]
Czas docenić jego wkład w historię Instytutu Literackiego i paryskiej „Kultury”. Pozwolić mu wyjść z cienia.
Przypisy:
[1] Ojciec Zygmunta Hertza – Mieczysław Hertz był Dyrektorem belgijskiego przedstawicielstwa firmy Solvay w Polsce.
[2] W. A. Zbyszewski, Zagubieni romantycy [w:] Zostało tylko słowo… Wybór tekstów o „Kulturze” paryskiej i jej twórcach, Lublin 1990, s. 36-37.
[3] Z. Hertz, Listy do Czesława Miłosza 1952-1979, Paryż 1992, s. 463.
[4] Ibidem, s. 469.
[5] B. Brzostek, Wstecz. Historia Warszawy od początku, Warszawa 2021, s. 409.
[6] List Z. Hertza do J. Andrzejewskiego [w:] Blok-Notes, Z kręgu „Kultury”, 16/2019, s. 346
dr Monika Sędłak. Historyk, w 2007 roku obroniła rozprawę doktorską nt. „Zygmunt Hertz w środowisku paryskiej „Kultury”. Próba biografii” (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie).
W latach 2001-2005 trzykrotnie była oddelegowana do Instytutu Literackiego celem zbierania materiałów do pracy doktorskiej oraz porządkowania archiwum. Przeprowadziła szereg wywiadów z osobami związanymi z Zygmuntem Hertzem m.in. Zofią Hertz, Henrykiem Giedroyciem, Czesławem Miłoszem, Jeremim Przyborą, Maciejem Morawskim, Bohdanem Osadczukiem, Wojciechem Karpińskim.
Polecamy:
Zygmunt Hertz – kolekcjoner obrzydliwości
Rozmowa o Zygmuncie Hertzu z dr Moniką Sędłak , audycja Radia Lublin, 21.10.2022 rok