Z okazji urodzin Józefa Czapskiego w miesięczniku ZNAK (numer kwietniowy 04/2018) znajduję dwa artykuły.
Egzaltacja kolorem
„Niektóre sceny z życia codziennego wywoływały u niego emocjonalny szok podobny do działania lampy błyskowej w aparacie fotograficznym. Zależało mu na jak najwierniejszym zachowaniu precyzyjnego obrazu tego doznania” – mówi Richard Aeschlimann.
Wspomina on swoje spotkania z malarzem, którego poznał w 1975 roku w Paryżu. Jak się potem okazało, stał się jego szwajcarskim i jedynym marszandem. Zorganizował w swojej galerii w Chexbres 15 wystaw malarza, a także inicjował pokazy w innych instytucjach szwajcarskich. To jemu i przyjaciołom ze Szwajcarii zawdzięczamy retrospektywną prezentację obrazów Czapskiego w Musée Jenisch w Vevey w Szwajcarii w 1990 roku. Wzruszony artysta oglądał wystawę, poruszając się na wózku inwalidzkim pchanym przez Stanisława Rodzińskiego. Trzeba wspomnieć, że marszand płacił Czapskiemu co miesiąc stypendium, co wiązało się z tym, że prawie każdy obraz trafiał do jego kolekcji.
Tekst jest doskonałą analizą malarstwa Czapskiego, a także wnosi wiele do biografii malarza. Wzruszająca jest opowieść o tym, jak córka Richarda Aeschlimanna zawiadomiła rodziców, że siedzący w ogrodzie Józef Czapski chyba … oślepł.
„Tato! Musisz przyjść i zobaczyć, to okropne, myślę, że Józef naprawdę oślepł. Rysuje jezioro i góry, ale na papierze są tylko bohomazy z linii, które przecinają się i krzyżują. Zupełnie jak kłębek nici”.
Czy naprawdę wtedy oślepł?
Czapski i wiara
Karol Tarnowski dotyka w swoim eseju bardzo trudny temat: wiary u Czapskiego. Trudny, dlatego że autor Oka najpełniej o wierze pisał jednak w dziennikach, które do tej pory znamy tylko z tych fragmentów, tych wybranych przez samego Czapskiego. Nie ma więc w wydanych kartach całego ciągu rozważań, które odkrywają nowe lektury i przemyślenia. W mówieniu o wierze Czapskiego koncentrujemy się na jego oficjalnych wypowiedziać: wywiadach, esejach, wydrukowanych zapiskach z dziennika. Szerokiemu gronu czytelników nie są znane zapisane trudnym na pierwszy rzut oka pismem rozważania o wpływie na stan jego ducha cytatów z Pisma Świętego, prostych modlitw, tych które nauczyła go matka, czy też pism filozoficznych i teologicznych, a także dyskusji z duchownymi. Jednak Karol Tarnowski w bardzo piękny sposób przywołuje najważniejsze (znane nam dotąd) momenty życia, które kształtowały wiarę Czapskiego i jego metafizyczne spojrzenie na świat. Warto zajrzeć do tego tekstu.
——————————————————————————————————————————————-
Wiara była dla niego czymś tak bardzo osobistym, że te najważniejsze pytania stawiał samemu sobie w kajetach. Gdy czytam je w rękopisach to w tle ciągle pobrzmiewają słowa Czapskiego, który powracał do czasów dzieciństwa, do swojej matki, która poprzez swoją postawę osoby wierzącej, czynnie wspierającej Kościół jako instytucję, miała także swoją malutką misję niesienia wiary wokół, wśród ludu ją otaczającego. Matka nauczyła go tych prostych modlitw, które w starości chroniły go przed pogrążeniem się w depresji. Wiara i praca nad sobą była dla Czapskiego sposobem na to, by nie poddawać się „jęczeniu” – jak nazywał w dziennikach użalanie się nad swoją samotnością, a także nad tym, że nie może już malować i czytać, bo jest prawie ślepy. W zapiskach pojawiają się jednak ślady chwil, które mogłyby go doprowadzić do czynu niezgodnego z wiarą, do samobójstwa. Być może są to tylko rozważania, ale czuć w nich moment graniczny, który pozostawiony w pustce, mógłby doprowadzić do odebrania sobie życia.
Na szczęście jednak wiara, a także te cytaty „złote gwoździe” ratowały go w ponurych chwilach samotności… w starości.
Miesięcznik ZNAK można kupić w księgarni internetowej