„Trzeba by umieć patrzeć na siebie jak Korczak, ze spokojną świadomością porażek swoich”
J.Czapski
Pisarzem, którego cenił Józef Czapski, był Janusz Korczak. Pierwszą książką, którą przeczytał jeszcze w majątku swoich rodziców było Dziecko salonu. Wtedy pojawienie się jej było sensacją, ze względu na podejmowane tam tematy społeczne. Znalazła się ona w Przyłukach, przyniesiona przez administratora guwernantce, która uczyła młodych Czapskich. Historia owego chłopca z bogatego domu, który poznaje nędzę otaczającą ludzi zrobiła na nich wielkie wrażenie. Kolejną lekturą były Koszałki Opałki. Te opowiadania gościły w pamięci do ostatnich lat życia.
W 1915 roku, 19 letni Czapski zdecydował się pojechać do Warszawy i osobiście poznać autora tych zachwycających książek. Jechał do stolicy, gdzie prawie nikogo nie znał, oprócz państwa Łubieńskich. Tam spotkał Pię Górską, która tonem pogardy powiedziała mu, że literatura Korczaka jest wielce fałszywa. Zraniony takimi słowami dowiedział się także, że ulubiony pisarz jest Żydem i naprawdę nazywa się Goldszmit. Oczywiście nie miało to dla niego żadnego znaczenie, nie docierały do niego owe podziały kulturowe. Wychowany w wielkiej tolerancji dla innych nacji, wyznań nie rozumiał tej postawy wrogości do innych. Próby dotarcia do Korczaka zakończyły się wówczas zupełnym fiaskiem.
Dopiero w 1919 roku wraz ze swoją siostrą Marią, odwiedził pisarza w jego mrocznym mieszkaniu. Gdy oboje wyznawali mu swoją fascynację jego książkami, ten przyjął to obojętnie. Pisarz był już daleki od okresu twórczości. W tych dniach spotkania pochłonięty był już budowaniem domu dla najbiedniejszych Żydów. Dla niego w tym okresie ważniejsze niż pisanie było ratowanie tych, którzy sami sobie nie potrafią pomóc. Jego całe życie zamknęło się w pracy pedagogicznej. Zamiast pisarza poznali wówczas człowieka – społecznika, oddanego tym, którzy naprawdę go potrzebowali. To nie był człowiek, dla którego tworzenie rzeczywistości ze słów wyrastało ponad problemy dnia codziennego. Jego stanowczość w działaniu, w tym, co chciał robić dla tych bezbronnych istot do głębi wzruszyła Czapskiego. Hierarchia wartości, którą pielęgnował była istotą wierności. Później, w czasie wojny, Janusza Korczaka odwiedzała w getcie siostra Czapskiego, Marynia.
W 1979 roku Czapski, chcąc spłacić dług wobec autora Króla Maciusia I, podjął próbę napisania artykułu, który byłby zarazem hołdem dla pisarza. Zatytułował go Rozrachunki i w nim szczególnie pochylił się nad jego dziennikiem przedśmiertnym. Ta lektura czytana przez człowieka, który miał już za sobą ponad 80 lat życia naładowała go entuzjazmem, że nawet o śmiertelnej koszuli zapomniał. Przekazany przez Korczaka wachlarz myśli o sprawach najistotniejszych, o faktach przyziemnych, o ludziach, a także podróż do krainy wspomnień połączona z ucieczką w dalekie marzenia, dodawały mu energii życiowej.
Interesując się journal intime, o których to chciał nawet napisać osobne studium, zaliczył dziennik Korczaka do najznamienitszych, obok światowych pozycji, jego ulubionych pisarzy. Szukając miejsc wspólnych, wymienił nazwiska według niego, mistrzów tej formy: Simone Weil, Maine de Birana czy Charles’a Du Bosa. Oddech zdań Korczaka kojarzył mu się z tonem Rozanowa – genialnego rosyjskiego twórcy XX wieku, a dążenie do prawdy poprzez formę używanych skrótów, zadyszanych zdań, w których ponadto zaklął nawał myśli u progu śmierci, bliskie było Pamiętnikowi Stanisława Brzozowskiego.
Na wstępie jednak polemicznie odniósł się do słów Igora Newerlego, który zarzucił autorowi „bezładną różnorodność tworzywa”. Dla Czapskiego ten telegraficzny momentami język, łączący różne językowe elementy był ładem, przy pomocy którego autor zapoznał czytelnika nie tylko z aurą, która go otaczała, zwłaszcza w getcie, lecz potrafił także ukazać kondycję ludzką w obliczu tych nieludzkich chwil. Zapiski 64-letniego człowieka, który co dzień wychodził na żebry do gminy żydowskiej, by zdobyć żywność dla swoich 200 dzieci, zawierały w sobie stwierdzenia pisane w wielkim pośpiechu, wręcz operujące skrótami. Ważność odnotowanej chwili przystawała do upodobań literackich Czapskiego, który w takim sposobie utrwalania zdarzeń dostrzegał wrażliwość piszącego.
Podając najistotniejsze aspekty tych osobistych wyznań, autor eseju umieścił znaczną ilość cytatów, które były zarazem ważne dla niego samego. Korczak był dla Czapskiego wzorem człowieka, który nie zatracił wrażliwości dziecka. Do końca, nawet parę tygodni przed śmiercią planował i marzył. Wśród problemów, które chciałby opisać i wspominając książki, o których napisaniu jeszcze marzył autor Koszałek, wymienił studium o Ruskinie. Właśnie ta chęć życia, tworzenia połączona z pasją służenia najmniejszym nie opuszczała go do chwili, kiedy wraz ze swoimi dziećmi znalazł się w wagonie zmierzającym w otchłań śmierci. Ten dziennik pisarza stał się dla Czapskiego wyzwaniem w chwili, gdy poraniony cierpieniem mimo wszystko miał warunki ku temu, żeby nie poddawać się myślom o chęci przeniesienia się na tamten świat.
Rozważania nad nim kończy stwierdzeniem: „tego dziennika nie wolno tylko kartkować, trzeba go przeczytać i z nim żyć”.
Józef Czapski, Rozrachunki w: Czytając, Kraków 1990.
Komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.