Jakże tak można, pośrodku rozmowy
Zniknąć i nawet nie powiedzieć: „wrócę”
I dom od razu mieć wieloechowy
Skąd żadnej wieści, tylko szum zakłóceń?
/Czesław Miłosz, Do Józefa Sadzika/
26 sierpnia 1980 roku, we wtorek, 84-letni Józef Czapski zapisał w swoim dzienniku:
„Wiadomość, że umarł ks. Sadzik, nagle u Pallotynów w Osny. To już straszna wyrwa tu dla nas wszystkich. Dlaczego, bo wszyscy go kochaliśmy dla jego dobroci, jakiejś nadludzkiej dla każdego, dla jego presence, wszystko nie to, było coś więcej. To znowu po śmierci Józka naraz – jak po śmierci Jerzyka* – po co żyję? taka myśl wobec jego śmierci wprost niedobra”. [1]
Według relacji ks. Marka Wittbrota, który od lat bada i poszukuje śladów ks. Józefa Sadzika, duchowny zmarł rzeczywiście w Osny, ale nie jak się podaje „jadąc z korektami Księgi Hioba do drukarni”. W tym dniu pojechał on do Osny i prowadził konferencję dla kandydatów do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego. Źle się poczuł, zdążył przejść do pokoju i tam zasłabł.
„Gdy przyjechała karetka reanimacyjna, zrobiono mu masaż serca, ale nie udało się przywrócić życiowych funkcji. Serce zatrzymało się na zawsze. Stało się to w wigilię „tajemniczej rocznicy” DNIA MĘKI”. [zobacz: Marek Wittbrot „W cieniu wieży Eiffla i inne rozmowy”. Kraków 2018, wyd. Fundacja SUSEIA]
Józef Sadzik, pallotyn, przyjaciel artystów, pisarzy, filozofów, wierzących i niewierzących. Małomówmy, skromny. Inspirujący. Na biurku w jego pokoju w Paryżu stała fotografia: Zygmunta Hertza i Józefa Czapskiego. Malarz podarował duchownemu swoje rysunki i obrazy. Listy Czesława Miłosza i ks. Sadzika są zastrzeżone. Duchowny wielką przyjaźnią darzył Olgę Scherer.
Dzięki ks. Sadzikowi przy pallotyńskim wydawnictwie działającym we Francji powstał w 1973 roku ośrodek odczytowo-dyskusyjny o nazwie Centre du Dialogue. Niewielkie wnętrze niekiedy zamieniane było w kaplicę. To jak wygląda to pomieszczenie zawdzięczamy Jerzemu Chudzikowi, Janowi Lebensteinowi, Alinie Szapocznikow, Romanowi Cieślewiczowi.
– Wtedy, w 1973 roku towrzyliśmy „mafię”. Każdy pragnął bezinteresowanie włożyć swoją najlepszą część w urządzenie sali-kaplicy. Wydaje mi się, że to małe wnętrze paryskie – nieznane szerszemu ogółowi – należy do czołowych realizacji sakralnych ostatnich lat, i to nie tylko w wymiarze polskim” – mówił ks. Józef Sadzik w wypowiedzi zamieszczonej w Naszej Rodzinie w 1976 roku.
Przypomijmy: sala przy rue Surcouf numer 25 w Paryżu dzisiaj już tak nie wygląda jak za czasów ks. Józefa Sadzika. Nie ma na ścianie rzeźby Aliny Szapocznikow Głowa Chrystusa z cyklu Zielnik. Zastąpiono ją wizerunkiem Jezusa Miłosiernego wg wizji siostry Faustyny oraz portretem tej świętej. Na szczęście pozostał wielki witraż Apokalipsa wykonany przez Jana Lebensteina. Niestety pęknięty. Niestety niewielu turystów z Polski zachodzi tam, by podziwiać to dzieło i poczuć atmosferę miejsca, które gościło kardynała Karola Wojtyłę, prymasa Stefana Wyszyńskiego, czy Jean-Marie Lustigera oraz wielu polskich poetów, pisarzy i malarzy, a także filozofów.
„Byłem z nim od wielu lat na ty, teraz nie śmiem o nim pisać Józek. […] W testamencie napisał, że chce być pochowany w kraju, w mieście, gdzie był razem z papieżem w seminarium. Nie wiem, czy zapisałem już, że w dzień śmierci telefonował z Miłoszem, że wrócił z wakacji wypoczęty, że ma morze planów, był w tej pallotyńskiej drukarni w Osny (?), żeby wybrać, jak drukować „Hioba” Miłosza. Miał morze planów. […] – odnotował w swoim kajecie autor Oka. [2]
Czapski pisząc „gdzie był razem z papieżem w seminarium” myli się, ale ma zapewne na myśli seminarium koło Wadowic, gdyż to tam 1 września 1946 r. Józef Sadzik został przyjęty do Małego Seminarium Collegium Marianum Pobożnego Stowarzyszenia Misyjnego (jak wówczas nazywało się późniejsze Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego) w Kleczy Dolnej koło Wadowic. 24 II 1980 r. – rzeczywiście Sadzik potwierdził swoją ostatnią wolę i jeszcze raz wyraził życzenie, żeby pochowano go na wadowickim, pallotyńskim cmentarzu. Na skutek próśb mieszkańców Sułkowic, małopolskiej wioski, w której się urodził i spędził Józef Sadzik swoje dzieciństwo, pochowano go w grobowcu na miejscowym cmentarzu. Mszę koncelebrował ks. Franciszek Macharski.
Ksiądz Marek Wittbrot, pallotyn, który pielęgnuje pamięć o ks. Sadziku i mieszka na 23 rue Surcouf w rozmowie w 1995 roku z Janem Lebensteinem dopytywał:
– Wspominając Alinę Szapocznikow, Romana Cieślewicza, Jerzego Chudzika i Pana, ksiądz Sadzik pisał, że tworzyliście „mafię”.
Jan Lebenstein:
-Działalność Józka przekraczała grupowe ramy. To, czego dokonał, było czymś wyjątkowym. Przecież przez dom Księży Pallotynów przewinęła się cała intelektualna Polska. On rozruszał środowisko. W 1973 roku Józek zagnał mnie do robienia witraży. Wziął mnie za uszy i powiedział, że mam cztery tygodnie, żeby wszystko zrobić. Było bardzo miło, bo zawsze przynosił wino, żebym dotrwał do rana. Dniowałem i nocowałem u was.
Ksiądz Sadzik potrafił przełamywać stereotypy, wspominał Lebenstein:
-Na przykład, że Polska jest klerykalna, nacjonalistyczna, zapatrzona we własny pępek i nietolerancyjna. To Polska wyprodukowała księdza Sadzika. W każdym kraju istnieje partykularyzm, ale w kulturze, którą określony kraj żyje, jest też coś trwałego. Jeśli z Polski wychodzą tacy ludzie jak Józek, to nie jest źle. A on był człowiekiem uniwersalnym.
Józef Czapski zeszyt dziennika z 1980 roku poświęca ks. Józefowi Sadzikowi.
„Niech ten kajet się zacznie od Józka Sadzika, niech mnie przeprowadza tą drogą, którą on szedł, bez histerii bez literatury egotycznej. Moje … nawet i właśnie o mojej pracy. […] . Starość to żart, to wykręt, to jest alibi”.
2 września we wtorek o godzinie 18.00 zgodnie z życzeniem zmarłego ks. Józefa Sadzika w polskim kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Paryżu, w jego intencji, z udziałem blisko trzydziestu koncelebransów, została odprawiona msza żałobna, podczas której homilię wygłosił ksiądz Zenon Modzelewski (jego bliski przyjaciel).
Czapski na nabożeństwo poszedł z Tutą Niemojowską. Jak zanotował w dzienniku było bardzo dużo osób i spotkał tam „pół kościoła znajomych”.
Tego samego dnia, w kościele św. Anny w Warszawie, została odprawiona Msza święta za śp. ks. Józefa Sadzika, w której wzięło udział liczne grono jego przyjaciół, między innymi Zbigniew Herbert i Jerzy Krzysztoń – jak zapisał ks. Marek Wittbrot w kalendarium życia Józefa Sadzika.
I jeszcze Czapski:
(3.09. 1980 r.) – Dzień musi być pod znakiem Sadzika „Bóg najczęściej wiedzie Cię wtedy, gdy Ciebie nie ma”. Tego chyba nie można się nauczyć, ale tego chcieć pragnąć w chwilach trudnych. Tu widzieć jedyne wyjście, by Ciebie nie było, mając ze sobą po prostu kajety dzienników, a w tych dziennikach „ja”, ja”. Czy możesz nawet pragnąć, by czuć w sobie ten schron, te pustelnie, którą w sobie miał Sadzik i skąd szło ku nam światło.
Dzięki pracy ks. Sadzika dzisiaj w kościołach w Polsce modlimy się wg mszału , który był przygotowywany i tłumaczony na język polski dzięki zespołowi, w którego szeregach był duchowny. Odpowiadał m.in. za druk. Po wydrukwaniu w pallotyńskiej drukarni w Osny, mszał został rozesłany do polskich parafii. Dziełu temu patronował ks. Stefan Wyszyński.
Zobacz także: Miłosz chciał tłumaczyć mszał
Dzięki staraniom ks. Marka Wittbrota został wydany w Paryżu tomik odnalezionych wierszy ks. Józefa Sadzika. Ilustracje wykonał Artur Majka.
Mgły
Kocham was, mgły srebrnosine,
rozświetlone poświatą
spokojnego księżyca.
Jakże jesteście dostojne
w cichości samotnych drzew!
Mgły pachnące jesienią
wcześniej od pożółkłych liści.
Mgły przedjesienne,
delikatne zwiastuny
przemijania mojego i świata,
otulacie dojrzałość ziemi,
jak siwy włos
okala mądrość człowieka.
Odejdziemy razem w tajemnicę
bez pożegnania z przyjaciółmi;
wrócimy w ciszę ziemi-
i komuż będzie świecił księżyc?
(7.09.1965 r.)
To bibliofilskie wydanie dostępne jest w ART-MANIAC
W ramach I edycji Festiwalu Józefa Czapskiego w Paryżu odbyło się spotkanie poświęcone przyjaźni Józefa Czapskiego i ks. Sadzika. Wspomnieniami podzielili się wówczas: Maciej Morawski oraz ks. Tadeusz Tomasiński.
Przypisy:
[1] i [2] Fragmenty niepublikowanego dziennika odczytane przez Elżbietę Skoczek (źródło: MNK)
*Jerzy Łubieński – siostrzeniec Czapskiego. Zmarł kilka dni wcześniej, 18.08 w wyniku ran odniesionych w wypadku samochodowym.
Na zdjęciu: Ryszard Krynicki, Jerzy Krzysztoń i ks. Józef Sadzik w Centrum Dialogu. Widzimy także na ścianie rzeźbę Aliny Szapocznikow, Paryż © fot. ks.Witold Urbanowicz.
Fragment biografii pallotyna przygotowywanej w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego