Autorkę Nocy i dni poznał Czapski w Warszawie w październiku 1927 roku, kiedy to Dimitr Fiłosofow – przyjaciel jeszcze z czasów poszukiwań jeńców polskich w Petersburgu po I wojnie – przyprowadził rodzeństwo Czapskich do Dąbrowskiej. W opublikowanych dotąd zapiskach Józefa Czapskiego nie spotkałam opisu dotyczącego pierwszych chwil tej znajomości. Dzięki notatkom Marii Dąbrowskiej, które ukazały się drukiem poznajemy pierwsze wrażenie pisarki o rodzeństwie:
„Dziwni ludzie. Hrabiowie, upojeni są nową rolą proletariuszy, rewolucjonistów-lewicowców- bohemy. Ona [Maria Czapska-przypis redakcji] bardzo miła. Szalenie wysocy”.
Czapski często odwiedzał Dąbrowską w jej domu. Mieszkała wówczas ze Stanisławem Stempowskim i w czasie takich spotkań długo razem rozmawiali.
2.01.1938 roku odnotowała:
„Po południu o piątej był u nas Józio Czapski i na miłych rozmowach zeszło do wpół do ósmej”.
Spotykali się oczywiście w gronie intelektualistów ówczesnej Warszawy. Czapski stał się jej mistrzem w sprawach plastycznych. W 1937 roku zapisała:
„O dwunastej u Józefa Czapskiego z moimi rysunkami. Dość mi je skonfrontować z byle jakim szkicem prawdziwego malarza, abym poznała, że moje upodobania rysunkowe są tym samym, co u grafomanów upodobanie do pisania. Mimo to po południu na przemian rysuję i piszę…”
To jemu powierzyła pierwsze oceny swoich prac, gotowa na każde słowa krytyki.
Oglądała obrazy Czapskiego na wystawie w 1938 r. i jak odnotowała w dzienniku „że z przyjemnością”.
Była słuchaczką jego wykładu o Cezannie, który wygłosił na forum „Domika w Kołomnie”, uczestniczyła w odczycie wygłoszonym w Muzeum Narodowym pt. „Co nam dali malarze francuscy drugiej połowy XIX wieku?”. Bardzo ciekawie opisała to spotkanie, przekazując zarazem myśli referenta:
Mówił właściwie o powołaniu artysty, o niewdzięczności świata, nic ze sztuki nie rozumiejącego i pozwalającego artystom umierać w nędzy, by po ich śmierci po milion franków kupować ich obrazy. O męstwie nieodwołalnej samotności. Odczyt był żarliwy i przyjemny (…).
Z relacji tej wyłania się nam Czapski wrażliwy i opętany tematem samotności, który w każdym miejscu jego pisarskiej twórczości jest żywo obecny. Dąbrowska zarzuciła mu jednak to, że nie powiedział wówczas nic o impresjonizmie, który zajmując się rozstrzyganiem poszczególnych problemów malarskich spowodował, że zachwiana została integralność kreacji artystycznej. Z baczną uwagą przypatrywała się działalności na polu malarskim autora Wyrwanych stron. Efektem było nie tylko oglądanie jego prac eksponowanych na wystawach. Stała się żarliwą propagatorką jego talentu malarskiego. Pewnego razu namówiła na obejrzenie jego obrazów Hausnera, co „przypłaciła” wysłuchaniem słów krytyki. Cóż, każdemu podoba się co innego! Zaprzyjaźniła się z Marią Czapską i jej też poświęciła kilka ciepłych słów.
Od lat trzydziestych pracowała nad powieścią, którą ostatecznie zatytułowała Przygody człowieka myślącego. W 1960 roku nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu wydano Oko – zbiór esejów Józefa Czapskiego o malarstwie.
W marcu 1961 roku Maria Dąbrowska pisała w Dzienniku, że kończy już notatki o tej książce, a w kwietniu zanotowała, że napisała list do Czapskiego, który był właściwie rodzajem szkicu o Oku. Miał on się jej przydać do powieści Przygody człowieka myślącego.
Poprzez kreację bohaterki, Ewy Radgorskiej, wprowadziła autorka tematykę związaną z problemami sztuki malarskiej – jej kanonu, rozwoju i etyki. Jakiej miary to było oddziaływanie i jakie elementy polemiki bądź akceptacji myśli malarza z Maisons-Laffitte znajdujemy w sądach jej bohaterki, to temat na szczegółowe badania naukowe.
Po tym jak rodzeństwo Czapskich zamieszkało pod Paryżem pisała do nich listy i rozmawiała z nimi telefonicznie.
Udało się im jeszcze niejednokrotnie spotkać. Dąbrowska odwiedziła siedzibę paryskiej “Kultury” w latach sześćdziesiątych.
W liście do Jerzego Stempowskiego pisała w 1961 r.
„Do Józia Czapskiego napisałam duży list z okazji przewertowania jego Oka. Bardzo dużo jego rzeczy oglądałam w jego „szopie” malarskiej w 1956 r. z wielkim przejęciem; zdaje się , że dwa jego obrazy z jego katalogu już też tam były; bardzo je pamiętam”.
Maria Dąbrowska poznała około 1961 r. także siostrzenicę Józefa Czapskiego , Elżbietę Colin – Łubieńską (z Plater – Zyberków). O niej pisał do Dąbrowskiej Stempowski, gdy nawiązywał do pisarstwa Leopolda Buczkowskiego:
„W Laffitach była przez kilka dni krewna Józia, która wyszła za mąż za Francuza i , jakkolwiek mówi po polsku, jest tyle samo Polką , co Francuzką. Nie uprzedzając jej wcale, przeczytałem głośno jedno opowiadanie Buczkowskiego, które wywołało u niej najwyższy zachwyt. Twierdziła, że po francusku Buczkowski byłby świetny. Wyrwała mi z rąk książkę i czytała ją przez całą noc, z tym samym entuzjazmem. Zrozumiała od razu wszystko, co w Buczkowskim jest delikatne i poetyckie, i uważała nawet, że nie dosyć go chwalę. Z tego eksperymentu wnoszę, że i w Polsce Buczkowski powinien posiadać wiernych czytelników”.
W 1962 roku w liście do Stempowskiego Dąbrowska pisze:
„Józio Czapski przysłał mi Pana portrecik piórkiem. Bardzo się z tego daru ucieszyłam”.
Zofia Hertz wspominała też jej odwiedziny w Lafficie . Wspomnieniem Czapskiego z tych wizyt są również notatki w Dzienniku. Namalował wówczas obraz zatytułowany U węzgłowia chorej (1964), który znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Taki opis tego obrazu dał Wojciech Karpiński:
Na tle kolorowej tapety ukazane w skrócie brązowe łóżko, na nim chora kobieta o twarzy ledwie zaznaczonej, lecz wyrazistej: dwie kropki oczu, kreska ust. U jej węzgłowia dwie postaci: jak się domyślamy jakaś kobieta, lecz widzimy tylko rękaw sukni i dłoń trzymającą robótkę na drutach, oraz zapewne jakiś mężczyzna, lecz widzimy tylko dłoń opartą o kolano i zarys torsu
Z tak przedstawionego opisu i po obejrzeniu obrazu trudno byłoby pokusić się o stwierdzenie, że jest na nim uwieczniona autorka Nocy i dni. Jednak Wojciech Karpiński pisze dalej:
„Obraz ten przedstawia – wiem to od autora, widziałem przygotowawcze rysunki – Marię Dąbrowską, która przyjechała wtedy do Maisons-Laffitte i zachorowała na grypę. Przy jej łóżku siedzieli Anna Kowalska i Jerzy Stempowski”.
Podobnież, kiedy Dąbrowska zobaczyła się na szkicach, ogarnął ją zły humor, lecz wtedy Czapski ze śmiechem podkreślił, że jego modele zwykle nie lubią się oglądać w jego ujęciu.
W Wyrwanych stronach odnaleźć można ślady refleksji nad zagadnieniami, które korespondenci poruszali między sobą, jak również przemyślenia związane z przeczytaną lekturą. I tak pod datą 14 stycznia 1970 roku Czapski zapisał rozterki, wywołane najprawdopodobniej bolączkami, o których wcześniej musiała mu pisać Dąbrowska. Owo jej „wieczne zmartwienie” – jak próbował ten stan nazwać – stało się polem do snucia refleksji o wymiarze egzystencjalnym. Zastanawianie się nad niepokojami, udrękami, człowiek i jego przeżywanie dnia, praca i walka z sobą, odkrywanie siebie – to tylko niektóre wątki.
Maria Dąbrowska związała swoje życie z powojenną Polską. Zaakceptowała ustrój, który narzuciło sąsiednie państwo, Związek Radziecki. Czapski nigdy nikogo nie osądzał, zostawiał wolne pole do podejmowania własnych decyzji. Bolał jednak, że stanęła ona po drugiej stronie barykady razem z Broniewskim czy Iwaszkiewiczem.
Bibliografia:
Maria Dąbrowska, Dzienniki, Warszawa 1988, T.1,
Iza Chruślińska, Była sobie Kultura. Wywiad z Zofią Hertz, Oficyna Wydawnicza Most 1994.
Wojciech Karpiński, Portret Czapskiego, Wrocław 1996, s. 82.
Maria Dąbrowska – Jerzy Stempowski „Listy”, t. 3 s. 147, 204, Warszawa 2010.
Obraz ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. U węzgłowia chorej, Józef Czapski, 1964 r.
Jeden komentarz
Pingback
12 września 2017w 18:27