Najbliżsi: Józef (Józio) Antoni Zielicki

dwa czarno białe zdjęcia na nich Józef Zielicki na plaży z Czapskim i Giedroyciem, oraz zdjęcie ze ślubu Zielickiego

13 czerwca 1973 roku. Czapski w tych dniach pracuje nad obrazem „Starej kobiety ” [1].  Otrzymuje  telefon, że nagle w Londynie zmarł Józef Zielicki. Odnotowuje to suchą informacją w dzienniku pod tą samą datą. Życie ułożyło mu plan na ten dzień. Spotyka się w Paryżu z Murielle Gagnebin, je z nią obiad i rozmawiają najpewniej o książce, nad którą ona pracuje, a jest to pierwsza monografia twórczości Józefa Czapskiego. Wszak dzień wcześniej zapisał, że musi zrobić porządki i znaleźć fotografie obrazów dla niej… Po spotkaniu z nią musi załatwić cło, w związku ze sprzedażą obrazu  Salle de Pleyel… Czeka na niego także Vladimir Dimitrijević. Czapski zabiegany, dlatego tylko kilka zdań zapisanych tego dnia.

14 czerwca pod tą data zapisał o poranku wspomnienia o Józiu (Józefie Zielickim), najbliższym jego przyjacielu, w którym był – jak pisał w dzienniku wojennym –  „zafascynowanym bez wzajemności”, do którego wzdychał, pisał o nim ukrywając jego osobę (ale też inne osoby) w dzienniku z lat 1942-1945 pod literą  X.

Józef Zielicki (zwany przez znajomych Małym Józiem, Czapskiego nazywali Dużym Józiem) ożenił się w roku 1953 albo 1954.  Zachowała się fotografia ze ślubu. Wraz z  młodą parą (przed ogrodzeniem domu „na Korneju” w Maisons-Laffitte) stoją Zofia Romanowiczowa z córką Barbarą, Józef Czapski, Zofia Hertz, Adela Żeleńska.

Przypomnijmy, jak wspominał Zielickiego i czas po II wojnie światowej Jerzy Giedroyc w „Autobiografii”:

„W Paryżu odnaleźliśmy Czapskiego i Zielickiego. Józio Zielicki był przed wojną działaczem harcerskim. Zajmował się młodzieżą, zwłaszcza biedną młodzieżą, w sposób bardzo interesujący i bardzo skuteczny. Po wkroczeniu Sowietów wziął udział w konspiracji, w ZWZ. Aresztowano go, skazano na jakiś bardzo wysoki wyrok i zesłano do łagru, skąd trafił do wojska, do Propagandy, gdzie został zastępcą Czapskiego, u którego w Iraku go poznałem. Pierwsze nasze spotkanie nie wypadło dobrze, gdyż on uważał mnie za człowieka postrzelonego, który może stać się złym duchem Czapskiego. Zielicki był społecznikiem nastawionym na pracę organiczną. Interesowało go szkolnictwo, a nie sprawy polityczne, i róż­ne moje pomysły uważał za wariackie. Ale potem zaprzyjaźniliśmy się i Zielicki bardzo nam pomagał. Gdy Józio Czapski objął placówkę Drugiego Korpusu i Ministerstwa Informacji w Paryżu, Zielicki został jego zastępcą, a gdy ta placówka zaczęła się kurczyć i likwidować, wyjechał do Londynu. Ponieważ był z wykształcenia matematykiem, zaczął wykładać w szkołach polskich w Londynie, a później przeszedł do prywatnego szkolnictwa angielskiego. Był bardzo wybitny w swej dziedzinie, toteż mimo jego fatalnej angielszczyzny ceniono go wysoko. Doskonale dawał sobie radę z uczniami i potrafił zainteresować ich matematyką. Ucieleśniał typ działacza społecznego w najlepszym słowa tego znaczeniu. Był naszym wielkim przyjacielem i był nam bardzo oddany. Miał bardzo dobre stosunki z Andersem, jeszcze z czasów sowieckich, i pomagał nam załatwiać u niego różne sprawy”.

Co więc po latach – od czasu tej egzaltowanej fascynacji Józiem Zielickim, z którym pracował w czasie wędrówki ze ZSRR do Włoch – napisał sędziwy już malarz? Jak przyjął wiadomość o śmierci przyjaciela?

„14 czerwca 1973. Przebudzenie 6 1/2.  Tajemnica życia, stosunku do życia każdego człowieka, mojego stosunku. Te zygzaki uczucia. Śmierć Józia, który w latach wojennych od Turkiestanu był mi najbliższym człowiekiem, ciągłym towarzyszem pracy, naprawdę nie zawoalowanym. On mnie wciągnął do roboty w wydziale propagandy.  Młody, rogaty harcerzyk, który był torturowany we Lwowie, skazany na śmierć. Był parę miesięcy w celi śmierci w Łubiance. W robocie zażarty, dokładny i bardzo koleżeński. On, Jerzy Giedroyc i ja byliśmy od Bagdadu do mojego wyjazdu do Paryża trójką w nieustannej, wspólnej pracy dydaktycznej”.

W kolejnych zdaniach wspomina Czapski czas wojenny, który porównuje z tym paryskim, z kapistami. Czas spłaszczenia, odejścia do malarstwa, pracy nieustannej organizacyjnej. Znamy ten czas  z wydanego „Dziennika wojennego”.

Wspomina, o czym jeszcze nie wiemy, bo kolejne tomy dziennika czekają na wydania, że już w Rzymie, a potem od 1945 roku od chwili, gdy on już znalazł się w Paryżu ich wzajemne relacje przyjacielskie uległy rozluźnieniu, aż się prawie rozeszły. Należy tutaj podkreślić, że bardziej o te relacje przyjacielskie zabiegał Czapski. Nie wiem dzisiaj, czy wiedział „Mały Józio”, jakie wyobrażenie jego osoby nosi w sobie malarz. Ich relacje zawodowe, współpraca układała się bardzo dobrze. A potem  Czapski został we Francji, a Zielicki wyjechał do Londynu.

O swoich emocjach, malarz pisze w dzienniku w kontekście dzieła Prousta.

„Okrutny Proust – ze śmiercią Albertyny, z reakcji jego obojętnej  na śmierć istoty, bez której jeszcze rok wcześniej  nie mógł żyć, oddychać.  Tej śmierci [Józia] nie umiem jeszcze przeżyć. Wczoraj cały dzień Paryż ożywiony, rozgadany z Murielle, Dimitrijewiczem. Poczucie jakieś spokojne, że przecie wszyscy pakujemy walizki na wyjazd trochę wcześniej, trochę później”.

Jednak zauważa, że ich przelotne spotkania, czy to w Londynie, czy w Paryżu nie miały już w sobie tej jego, Czapskiego, energii i entuzjazmu.

Śmierć Józia, podobnie jak śmierć Jana Tarnowskiego nie wyzwoliły w nim jakiegoś szczególnego bólu.

Podobnie jak nie pojechał na pogrzeb Jana Tarnowskiego, tak nie pojedzie na pogrzeb Józia . „Nie!” – zapisał w dzienniku.

W kolejnych dniach notuje, że nie malował, bo  spotkania z Murielle, bo Marynia nie domaga i jej stan jest niedobry. I te ciągłe informacje o odejściach jego bliskich: Antka Marylskiego (w kwietniu 1973), potem Franza Thuna i teraz Józia ponownie powodują, że rozmyśla o tym, jak żyć,  by trud „codziennej bieganiny”  nie zabił go (w sensie intelektualnym). Postanawia „zawęzić życie” do malowania, pisania, czytania… Postanowienie nierealne. Ale po raz kolejny, jak zawsze… , gdy chce uciec od codzienności i by nie zwariować, skupia się na sobie,  notując w dzienniku. Takie zatrzymanie zawsze dawało mu siłę i ratowało.

W numerze 7 „Kultury” 1973 roku zespół Kultury zamieścił nekrolog:

„ANTONI JÓZEF ZIELICKI

urodzony 25 listopada 1910 roku w Tarnopolu.

Po ukończeniu studiów matematycznych we Lwowie działacz harcerski, specjalnie w środowisku młodzieży robotniczej. Współzałożyciel ZWZ we Lwowie w latach 1939-40; więzień Butyrek i Łubianki, skazany na karę śmierci przez Sowiecki Najwyższy Sąd Wojskowy; po układzie Sikorski-Majski oficer 2-go Korpusu; organizator prac kulturalnych i oświa­towych, zastępca szefa Wydziału Propagandy i Kultury 2-go Korpusu w ZSSR, na Środkowym Wschodzie i we Włoszech na tych stanowiskach odegrał m.in. dużą rolę w normalizacji stosunków narodowościowych w wojsku: sprawa Ukraińców i żydów. Zastępca kierownika delegatury 2-go Korpusu we Francji w latach 1945-48; kierownik działu oświaty Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego w Wielkiej Brytanii w latach 1967-1972; organizator Kongresu Nauki i Kultury Polskiej w wolnym świecie, w Londynie w 1971 roku; członek b. Rady Jedności Narodowej oraz członek Prezydium Niezależnej Grupy Społecznej; członek naczelnych władz Związku Harcerstwa Polskiego; jeden z czołowych animatorów Polskiego Ośrodka Kulturalno-Społecznego w Londynie; wykładowca matematyki, wychowawca młodzieży; odznaczony krzyżem oficerskim Polonia Restituta; przyjaciel i najbliższy współpracownik Kultury od chwili jej powstania.

Zmarł w Londynie 13 czerwca 1973 roku i został pochowany na cmentarzu Acton Cemetary w Londynie”.

Zbigniew Racięski tak wspominał Zielickiego:

„[…]  „dobrym duchem” zespołu był podporucznik czasu wojny Józef Zielicki, nauczyciel gimnazjalny ze Lwowa i czynny działacz harcerski. Za działalność w ZWZ otrzymał karę śmierci i przez kilka miesięcy oczekiwał na jej wykonanie. Uratowała go amnestia. Mądry, dobry, życzliwy i przyjacielski, przyczynił się niemało do tego, że w biurze, mimo rozmaitych zmian personalnych i przeobrażeń, panowały niezmiennie harmonia i nastrój koleżeński”.

Fotografia na górze złożona ze zdjęć z Archiwum Instytutu Literackiego. Odczytane z rękopisów dziennika Czapskiego zapisy przez Elżbietę Skoczek.

Przypisy:

[1] Obraz zapisany w dzienniku jako „Stara kobieta” znajduje się dzisiaj w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie. Dar od Barbary i Richarda Aeschlimannów. W katalogu ma tytuł  Misère [Nędza].  Na obrazie artysta  wpisał rok 1971. Jednak z dzienników wynika, że malował go w 1973 roku. Te rozbieżności wynikają z tego, że często Czapski wybierając obrazy na wystawie, wtedy dopiero je sygnował; nie sprawdzał w dziennikach tzw. rezultatów tygodnia i roku, i wstawiał datę przybliżoną.

O autorze /


Urodziła się w Nowej Dębie. Studiowała w Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim; studia podyplomowe z zarządzania projektami na Akademii Górniczo-Hutniczej. Autorka od wielu lat zajmuje się twórczością Józefa Czapskiego: przegląda archiwa, odczytuje dzienniki i zbiera informacje o dziełach malarza (projekt: Catalogue raisonné dzieł Józefa Czapskiego), nagrywa rozmowy z tymi, którzy znali autora "Na nieludzkiej ziemi". Powołała w 2017 roku Festiwal Józefa Czapskiego (jest jego dyrektorem) . Odbyły się już dwie edycje festiwalu (2017 i 2020 rok). Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Literatura 2020, 155591/20). Kuratorka wystawy "Józef Czapski en France. Œuvres des collections privées", 2020. - projekt zrealizowany w ramach programu "Kulturalne pomosty", 2020. Kuratorka wystawy "Józef Czapski dzieła z kolekcji prywatnych, Kordegarda, Galeria Narodowego Centrum Kultury, od 28.04.2022 - 6.06.2022. Kuratorka wystawy w nowej Galerii Józefa Czapskiego w Pałacu w Kurozwękach "Józef Czapski. Dzieła z kolekcji Markiza Michaela Popiela de Boisgelin", 2023. Copyright 2016 - 2024 - Ela Skoczek / Materiały umieszczone na stronie są chronione prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie tylko za zgodą autora.

Artykuły powiązane

O pisaniu biografii

"(...) starałam się docierać do istoty rzeczy każdego zagadnienia w przekonaniu, że zbliżanie się do prawdy i jawność są wymowniejsze i moralniejsze od przemilczeń, legend i niedomówień.


Ludźmi jesteśmy i tylko ludźmi ułomnymi choćby nas inni brali za aniołów - pisał Mickiewicz do przyjaciół – cytując Naśladowanie.

Maria Czapska, Szkice Mickiewiczowskie, Wstęp

Kontakt

Zapraszamy do kontaktu z redakcją