W 2018 roku, w roku Zbigniewa Herberta na rynku pojawiły się dwie monumentalne biografie, jedna napisana przez Andrzeja Franaszka, druga przez Joannę Siedlecką. Autorka losami poety interesowała się jeszcze w XX wieku, a w 2002 roku pojawiło się pierwsze wydanie biografii „Pan od poezji. O Zbigniewie Herbercie”. W roku 2018 Wydawnictwo Fronda wznowiło ją. Wydanie drugie jest wzbogacone o nowe rozdziały:
– „Czarne słońce” i „Przepraszam za męża” o Katarzynie Herbertowej w roli żony i wdowy po Herbercie;
– „Sopot, Bieruta 8” o wielkiej pomocy udzielanej mu przez ukochaną kobietę (Halinę Misiołek, muzę poety) i rodziców – o czym milczał , „podkręcając” swój mit samotnie zmagającego się z potworem komunizmu;
– „Odwoływać nie będziemy” – o skutkach „Hańby domowej”, głośnego wywiadu Herberta z Jackiem Trznadlem o udziale polskich pisarzy w komunizmie;
– „Dosięgnie mnie ręka tych panów” o Panu Cogito w trybach bezpieki;
– „Przystań”- portret wymarzonego mieszkania Poety na ulicy Promenada, które okazało się nafaszerowaną podsłuchami pułapką, z sąsiadem – tajnym współpracownikiem.
W książce „Pan od poezji” Joanna Siedlecka podejmuje dyskusję z autorem biografii Andrzejem Franaszkiem eksponując tematy, wątki z życia poety, które nie znalazły miejsca na ponad 1900 stronach „Biografii” krakowskiego badacza. Autorka wspomina także postawę żony Herberta, Katarzyny, która spowodowała, że przez lata film o jej mężu nie mógł być pokazywany ze względu na nieprzychylne słowa, które poeta za życia wygłosił pod adresem Adama Michnika. Film stał się „półkownikiem”, czyli filmem, którego nie można było publicznie pokazywać.
W dopisanych rozdziałach biografii Herberta autorka wyraża sprzeciw wobec stanowiska, że gesty i działania poety można wytłumaczyć za pomocą: nadużywania alkoholu i choroby (depresji). Dla niej ważne jest to, co człowiek myśli i jakie ma poglądy. I tego nie zmienia fakt nadużywania alkoholu, czy cierpienie związane z chorobą dwubiegunową. Robienie z poety psychicznie chorego, „bo przecież tylko chory może negować nasz nowy, wspaniały świat, jaki rozwija się pod troskliwym czujnym okiem Adama Michnika” (ten cytat to słowa Andrzeja Horubały przytoczone przez autorkę) to sposób na dyskwalifikowanie poetów i pisarzy, który stosowano w czasach komunizmu.
Książka Siedleckiej była oczywiście niedostępna na rynku księgarskim i bardzo dobrze się stało, że znalazł się wydawca, który wznowił ją po ponad 16 latach od daty premiery. Tym samym pozwolił autorce na pokazanie kolejnych ważnych zdarzeń w życiu autora „Barbarzyńcy w ogrodzie”, do których w latach końca XX wieku nie mogła dotrzeć. (m.in. Archiwum Zbigniewa Herberta, Archiwa Instytutu Pamięci Narodowej).
Dla miłośników twórczości Czapskiego i szukających wątków z nim związanych książka (odwołująca się przecież do wspomnień różnych osób) ukazuje w sposób reporterski codzienność mieszkańców Maisons-Laffitte, ale też spotkania z poetą. Czytelnik dzisiaj może sięgnąć po wydaną korespondencję między rodzeństwem Czapskich a Herbertem i tym samym zobaczyć, jak ważne były relacje poety i malarza.
O swojej wizycie w domu Kultury tak napisała Joanna Siedlecka:
„Gdy pytałam o Herberta, Zofia Hertz natychmiast wyszła, a Jerzy Giedroyc uprzedził od razu, że będzie o nim mówił krytycznie. […]
-„Relacje między mną a Herbertem były bardzo różne, na ogół złe, mimo to jednak długo nie zerwane, ale w końcu tak, i to zupełnie. Nie potrafiłem bowiem podzielać jego ostrych antykomunistycznych poglądów – nie lubię skrajności w żadną stronę”.
Po incydencie z Zofią Hertz (kłótnia, że wypłaca mu śmiesznie, niskie honoraria i po zdarzeniu jakim było kopnięcie jej – Herbert był wówczas pod wpływem alkoholu) Giedroyc zerwał kontakty z poetą.
Giedroyc wspominał:
Mimo to przyjeżdżał [Herbert – przypis Elżbieta Skoczek] nadal, wyłącznie jednak do Józia Czapskiego, „żołnierza i patrioty”, jak pokrzykiwał. Wtaczał się hałaśliwie i demonstracyjnie „na pięterko”, a gdy wychodził – oczywiście po alkoholu – zatrzymywał się jeszcze na werandzie, gdy siedziałem sam albo z Zosią, stawał w drzwiach i jeszcze nam wymyślał.[…] Musiało się skończyć i się skończyło.
Giedroyc – zauważmy – kieruje uwagę na to, że Herbert… pił. Podobnie czynił, mówiąc o swoim konflikcie z Markiem Hłasko…
Rzeczywiście Herbert odwiedział tylko Czapskiego. Skoro poeta był tak nieznośny, nadużywający alkoholu, to dlaczego wbrew woli osób z „dołu” Czapski jednak go przyjmował „na górce”? Narażał się przecież tym samym zarówno Zofii Hertz, jak i redaktorowi. Może jednak w wielu kwestiach przyznawał rację poecie, znając słabości mieszkańców z „dołu”?
Trzeba wyjaśnić i przypomnieć, że od końca lat sześćdziesiątych Czapscy (siostra Maria i Józef) prowadzili osobne gospodarstwo w ramach wspólnego mieszkania w domu Kultury. Płacili rachunki za zajmowaną część domu, jedli osobno. Myśleli także o wyprowadzeniu się. Wiele osób ich w tym wspierało, o czym pisał Czapski w listach do znajomych i przyjaciół. Malarz nie zdecydował się na ten krok: wygrała lojalność wobec Giedroycia i Kultury, ale także lęk przed podejmowaniem tak zasadniczych decyzji: rozpoczynanie nowego rozdziału życia w wieku ponad 60 lat… Miał on świadomość, że opuszczenie domu przy 91, avenue de Poissy odbiłoby się echem i nabrałoby znaczenia politycznego, które szkodziłoby pismu i mogłoby zostać wykorzystane przez służbę bezpieczeństwa. Warto wspomnieć też, że chęć wyjazdu do Polski w 1957 roku na wystawę, została przez Jerzego Giedroycia skrytykowana i Czapski otrzymał od niego ultimatum, że jeśli wyjedzie, nie będzie mógł już mieszkać „na górce” w Maisons-Laffitte. Więcej na ten temat znajduje się w niepublikowanych dziennikach i listach z archiwum Marii i Józefa Czapskich.
Wracając jednak do biografii ukazujących się w Roku Zbigniewa Herberta (2018), po raz kolejny widać, jak funkcjonowanie w określonych środowiskach kształtuje badania biografów i wpływa na ukazywanie życia pisarzy i poetów. Niektóre wątki się pomija, innym nadaje się zbyt wielkiego znaczenia, tym samym kierując uwagę czytelnika, tak by zgodził się z wizją przedstawioną przez biografa.
Dlatego dobrze się stało, że twórczością autora „Przesłania Pana Cogito” zajęli się autorzy o różnych poglądach i że czytelnik po przeczytaniu ponad 2500 stron (suma stron biografii autorstwa Andrzeja Franaszka i Joanny Siedleckiej!) może przyczynić się (w prawie wyczerpującym stopniu) do poznania życia, twórczości „Pana od poezji”. Prawie… dlatego, że żona Zbigniewa Herberta – jak podaje Siedlecka- zastrzegła część zbioru Archiwum Herberta w Bibliotece Narodowej, a ta udostępnia ją tylko za zgodą żony, wybranym badaczom.
Joanna Siedlecka pisze o tym: „Skoro sprzedała (Katarzyna Herbertowa – przypis Elżbieta Skoczek) ją (korepondecję z archiwum Herberta – przypis Elżbieta Skoczek) Bibliotece , powinna przecież być dostępna dla wszystkich, nie tylko dla tych przez nią zaakceptowanych. Choć więc swoje archiwum sprzedała, nadal nim dysponuje, ma władzę. Chroni też swoją intymność i prywatność, ale innych już nie. Naprawdę bardzo szczere, intymne listy wielu kobiet Herberta, choćby Niny Frentzel czy żyjącej nadal Teresy Mellerowicz – Gelli, są dostępne dla wszystkich”.
Autorka przypomniała postawę Herberta w liście z 1992 roku, w którym pisał do dziennikarza Stanisława Remuszki:
[…] nie będę publikował niczego ani w Gazecie Wyborczej, ani w afiliowanych przez nią pismach jak „Zeszyty Literackie”. Decyzję tę podjąłem wcześniej, a Pan umocnił mnie w przekonaniu, że wciąż niestety człowiek odpowiada nie tylko za własne słowa i uczynki, ale musi wyważać w jakim miejscu, w jakim czasie, w jakim kontekście społecznym jego opinie zostały wypowiedziane”.
Autorka wyjaśnia, że sam poeta dał po tej deklaracji kilka swoich utworów do publikacji w „Zeszytach Literackich”, ale dopiero przed śmiercią, gdy oddawał je wielu innym tytułom, chcą pokazać, że nie jest czyjąś własnością. „Gdzie nie splunąć, tam Herbert” – śmiał się wówczas poeta, którego wiersze opublikowała Odra, Dekada, Arkusz, Tygodnik Powszechny…
Po śmierci poety (28 lipca 1998 roku) wdowa, Katarzyna Herbert zgadzała się na wydawanie przez Fundację Zeszytów Literackich twórczości męża (esejów, poezji, korespondencji).
W grudniu 2018 roku ukazał się ostatni 144 numer Zeszytów Literackich. Po 12 latach sponsor (koncern Agora,wydawca Gazety Wyborczej, związany z Adamem Michnikiem) wycofał się z finansowania kwartalnika. W ostatnim numerze też widnieje na okładce nazwisko Herbert, a w środku jego twórczość…
Z książki Joanny Siedleckiej wyraźnie widać niechęć autorki i brak akceptacji autorki dla postawy żony Herberta:
„Katarzyna Herbertowa zapanowała nareszcie nad swoim mężem całkowicie- stara się kontrolować wszystko, co się o nim publikuje, sami autorzy zwracają się więc do niej o błogosławieństwo”.
Na pewno książka Siedleckiej takiego błogosławieństwa nie otrzyma…
To bardzo dobrze, że mamy przed sobą dwa spojrzenia na życie i twórczość Herberta (wizję zaakceptowaną i niezaakceptowaną przez żonę poety).
Inne teksty o Zbigniewie Herbercie:
Książkę Pan od poezji Joanny Siedleckiej można kupić m.in. w księgarni Wydawnictwa Fronda