Dzisiaj, 17 lipca 2021 roku zmarł w Krakowie Stanisław Rodziński.
W 1998 roku poprosiłam prof. Stanisława Rodzińskiego o napisanie tekstu o Józefie Czapskim. Ukazał się w paryskiej, Naszej Rodzinie, [„Nasza Rodzina“, nr 4 (643) 1998, s. 26-27.]
[…] 12 stycznia 1993 roku zmarł w podparyskim Maisons-Laffitte Józef Czapski. Kiedy umierał miał 96 lat. Pozostawił po sobie ogromne dzieło malarskie i książki, wśród których dwie wywarły ogromny wpływ na pokolenia czytelników, ale szczególnie jedna z nich zadecydowała o losie Czapskiego. Oko było zbiorem esejów o malarstwie i malowaniu – stało się na wiele lat poszukiwana lektura malarzy. Starych i młodych, teoretyków i miłośników sztuki. Oko było czytane, zaczytywano, szmuglowane przez granice, wydawane w drugim obiegu. Stało się jedna z podstawowych polskich lektur traktujących o malarstwie.
Ale też nie tylko o malarstwie jako zjawisku estetycznym, nie o obrazach jako „obiektach sztuki”. Namiętne, a czasem gorzkie teksty Czapskiego w równej mierze dotyczyły procesu twórczego jak i niepowodzeń malarza. Były wyznaniem o malarskich fascynacjach i olśnieniach, ale były też nieraz gorzką opowieścią o niespełnieniu, o pomyłkach w pracy, o godzinach i dniach spędzonych przed płótnem tylko po to, by stwierdzić, że wszystko to zakończyło się klęską.
Niewiele jest w literaturze takich właśnie książek, które dotykałyby w równym stopniu wielkości sztuki w jej wymiarze artystycznym, ale i istoty sztuki rozumianej jako obraz ludzkiej kondycji, ludzkiego losu, sumienia, nieustannego wyboru wartości, poszukiwania prawdy.
Ale jest i druga książka. Jest nią Na nieludzkiej ziemi. To właśnie ta książka zadecydowała o tym, że Józef Czapski stał się dla PRL-u „wrogiem publicznym numer jeden“, to właśnie ta książka odcięła Czapskiego na lata od kraju, przyjaciół i rodziny.
Książka o dramacie niewoli w radzieckich obozach, ale i książka, w której po raz pierwszy jasno i bez kompromisów powiedziano o Katyniu. Książka o jednym z najbardziej tragicznych epizodów naszej współczesnej historii.
Ale też trzeba z całą mocą powiedzieć, że jest to jedna z tych książek, które ukazały skalę zbrodni dokonanej nie tylko na tysiącach „internowanych“ Polaków. Ukazuje ona może jeszcze dobitniej – rozmiar radzieckiej zbrodni dokonanej na narodach byłego ZSRR, w szczególności na Rosjanach.
Czystość przesłania tej właśnie książki Józefa Czapskiego polega na oddzieleniu losów narodu od przestępstw systemu, na wnikliwym patrzeniu na wspólną udrękę człowieka, niezależnie od tego czy będzie to zamarznięty w bydlęcym wagonie Rosjanin, czy głodny polski oficer.
To właśnie ta książka kłamliwie interpretowana, ukazana była przez peerelowską propagandę jako pełna jadu i nienawiści do „człowieka radzieckiego“, a Czapski – mający w swym życiorysie tak obszerne i piękne właśnie rosyjskie epizody – był piętnowany jako „zoologiczny wróg narodu rosyjskiego“.
Piszący i analizujący twórczość Czapskiego oddzielają często jego malarstwo od pisania, obrazy od rysunków, szkicowniki traktując jako szczególną summę jego wielkiej sztuki.
Jestem innego zdania. Uważam, że rodzaj wnikliwego postrzegania rzeczywistości, powodował zobaczenie Niewidzialnego w widzialnym, tworzył metafizykę jego martwych natur, krajobrazów, autoportretów, niezwykłych scen z kawiarni, dworców i wagonów metra. Wynikiem tego właśnie wnikliwego, malarskiego postrzegania było przeżywanie świata, ludzkich losów, historii, polityki, sztuki, a nawet głębokiej wiary w Boga.
Z tego wnikliwego patrzenia, wpatrywania się w ludzi i na świat powstawały zapiski, eseje, listy do przyjaciół, liczne artykuły. Bez Czapskiego malarza nie byłoby Czapskiego pisarza, myśliciela, jednego z ludzi, którzy współtworzyli wizję wspólnej Europy.
Miałem przez wiele lat szczęście korespondować z Czapskim, wiele razy odwiedzałem go patrząc jak maluje, i spędzając z nim czas w galeriach, muzeach i na spacerach. Wiele godzin rozmawialiśmy o sztuce, życiu, o Rosji i obrazach, o naszych najbliższych.
Kiedy byłem u niego raz, w październiku 1992 roku – wręczałem mu nominację na Honorowego Profesora Krakowskiej ASP.
Wtedy mimo, że już stary i zmęczony chorobą – był wielkim zwycięzcą. Doczekał wolnej Polski, upadku sowieckiego totalitaryzmu, ujawnienia prawdy o Katyniu; wreszcie wystawy w Polsce.
Myślałem, że był już zbyt zmęczony wszystkim by cieszyć się w pełni.
Czy będzie to zbyt patetyczne gdy powiem, że był moim nauczycielem, czy mogę powiedzieć, że byłem jego przyjacielem?
Wiem jak wiele mu zawdzięczam, jak często wracam do tego co napisał, jak patrzę na obraz i rysunki, które mamy w domu, jak widzę teraz przede mną jego pędzle i paletę, którą dała mi po śmierci Józia jego siostrzenica.
Taka jest tajemnica sztuki, tajemnica pamięci i tajemnica przyjaźni.
Stanisław RODZIŃSKI – Urodził się w 1940 roku. Malarz; profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie; od 1994 członek Polskiej Akademii Umiejętności; jego malarstwo należy do nurtu nowej figuracji; tworzy ekspresyjne sceny i postaci, przede wszystkim o tematyce sakralnej (Ukrzyżowany 1984).