Uczyć się od Jerzego Stempowskiego, jakże on umie odsuwać od siebie, nie widzieć tandenty, książek, obrazów, które mu nie pachną.
Józef Czapski
Początek znajomości z Jerzym Stempowskim miał miejsce w międzywojennej Warszawie, kiedy to Czapski szukał w różnych miejscach pieniędzy, które pozwoliłyby grupie kapistów wyjechać do Paryża. Dimitrij Władimirowicz Fiłosofow (1872-1940) skierował go wówczas do niego, który pełnił funkcję sekretarza w gabinecie premiera Bartla. Stempowski przyjął go w biurze uważnie słuchając tego, co mówił. Po chwili zaproponował, by spotkali się po południu nad Wisłą. Spacerując wzdłuż „polskiej Sekwany” rozmawiali o szczegółach tego projektu.
Spotykali się także w Domku w Kołomnie przy ul. Chocimskiej w Warszawie, który stworzył Fiłosofow. Tam Stempowski oraz Czapski głosili odczyty. Stempowski o Szekspirze i Malraux, o zagadnieniach czynu. Dyskutowali o kulturze i sztuce, o Rosji.
Po wojnie po raz pierwszy spotkali się w Szwajcarii na przełomie 1945 i 1946 roku. Ślad zapowiedzi tego spotkania mamy w liście Stempowskiego do Marii Czapskiej (siostry Józefa) z 2.XII. 1945 pisanego z Muri [Berne]): „W najbliższym czasie będę się widział z Józiem, który ma tu przyjechać, lub spotkamy się we Włoszech”* . Później (w czerwcu i lipcu 1946 r.) widzieli się już w Paryżu w Hôtel Lambert, gdzie mieściło się Biuro Informacji Drugiego Korpusu, którym kierował Czapski. W komunistycznej prasie L’Humanite, w kwietniu 1947 roku pojawił się artykuł, w którym czytamy:
To szczególne „Biuro Drugiego Korpusu”, którego obecność w Paryżu jest absolutnie nielegalna, koordynuje całą działalność „legalną”, a także podziemną spod znaku Andersa.[…] Że tolerowano dotąd istnienie nielegalnego sztabu majora Czapskiego w Hôtel Lambert, to po prostu nie mieści się w głowie.
W listopadzie i grudniu 1945 roku Jerzy Stempowski z inspiracji Józefa Czapskiego podróżował po Austrii i Niemczech. Wyprawa ta była finansowana przez dowództwo II Korpusu. Celem było nawiązanie kontaktu z emigrantami ukraińskimi.
O tym wydarzeniu pisał w listach m.in. do Marii Dąbrowskiej: „widziałem bardzo dużo zbiedzonych Polaków, zdezorientowanych i niepewnych”, a także do Marii Czapskiej (2 XII 1945): „Wracam właśnie z 3-tygodniowej podróży po Niemczech, gdzie widziałem sporo ludzi świeżo przybyłych z Polski. Okropny obraz wstaje z ich opowiadań. Nie będąc nigdy optymistą nie wyobrażałem sobie jednak, że tam jest aż tak źle. M.in. widziałem ludzi, którzy z jednej i drugiej strony brali udział w bratobójczych walkach na Lubelszczyźnie”.
Wrażenia opisał też w Dzienniku podróży do Austrii i i Niemiec. O nim pisał do swojego ojca 25.VI 1946 r. z Paryża (s. 140): „Przywiozłem tu np. swój dziennik podróży po Austrii i Niemczech, napisany po polsku dla mnie samego, który tylko trochę wygładziłem, bo Józio obiecał mi go wydać w małej książeczce w jednym emigracyjnym wydawnictwie. Żadnej wagi temu nie przypisywałem”.
W rezultacie zapiski Hostowca wydrukowano po raz pierwszy po polsku w Instytucie Literackim (Rzym 1946). Po ukazaniu się książki Stempowski chciał wydać ją w języku francuskim. Korespondował w tej sprawie z Marią Czapską pisząc z Muri 4.XI 1946 r.:
„Gdyby Pani i Józiowi zdawało się , że z Hostowca w wersji francuskiej można zrobić jakiś kapitał dla naszej wspólnej sprawy – ja takich możliwości stąd nie widzę – zostawiam Państwu całkowitą swobodę, pretendując tylko do wymienionych 50 egz. autorskich”.
Maria Czapska w liście pisała o planach poproszenia Daniela Halevy, by ten napisał przedmowę do wydania francuskiego. Na taką propozycję Stempowski zareagował:
„To, co Pani proponuje poza tym – przedmowa p. Halevy – wydaje mi się zbyt piękne. Ja sam nie śmiałbym prosić o to p. Halevy, po prostu przez zmysł proporcji, mając na uwadze dystans dzielący jednego z pisarzy, których najwięcej szanuję, od biednego dziennika podróży w najskromniejszej szacie tłumaczonej”. Należy w tym miejscu przypomnieć, że Daniel Halevy (1872-1962), historyk był zaprzyjaźniony z Józefem Czapskim od 1926 r. i dedykował mu książkę „Courrier d’Europe”.
Ostatecznie po francusku ukazała się w „Res Publica” 1946 nr 14 oraz 1947 nr 15 i 16, a po włosku – w 1947 r. w Casa Editrice Lettere (Rzym).
Dzięki przyjaźni z Czapskim Stempowski zaczął publikować w „Kulturze” w 1946 r. podpisując się pseudonimem Paweł Hostowiec. Zaprzyjaźnił się także z Jerzym Giedroyciem. Kontakt z eseistyką Stempowskiego wyzwalał w Czapskim ten szok, który zostawiał ślad nie tylko w ciągu mijających godzin, lecz pozostawał przez całe życie. Jego eseje, w których pisał o wojnie peloponeskiej czy o próbie oderwania się Mityleny od Aten były dla Czapskiego nie tylko przywoływaniem zbrodni ateńskich, lecz wydawały się jakby na podobieństwo przywoływaniem zbrodni, które przeżywali ludzie w czasie życia na nieludzkiej ziemi lub walczących o niepodległość ojczyzny. Ta zdolność autora Esejów dla Kassandry wprowadzania światów odległych sprawiała, że czytając jego utwory czytelnik traci poczucie przedziału między dziś i wczoraj, bo wszystko, zdaniem Czapskiego, jest dziś. Zawsze zachwycał go język Stempowskiego, który zawierając słowa pozornie proste, zawsze w tak nieoczekiwany sposób dobrane i powiązane nie powodowały nigdy zacierania tekstu, który zawierał w sobie klimat poetycki. Używane metafory zaskakiwały nie wyszukaniem, lecz ową codziennością, która także miała posmak poezji. Wprowadzał także liczne i udane spolszczenia słów obcych.
Ponadto zaletą jego pisania było także to, że zamieszczał cytaty z dziewięciu języków, które ubogacały w ten sposób jego pisarstwo. Wśród współczesnych Czapskiemu pisarzy jedynie Hostowiec był daleki od mody wyznań, publicznych spowiedzi. Zacierał zawsze jakiekolwiek ślady myśli, które mogłyby choć w niewielkim stopniu zbliżać się do osobistych wyznań, następstwem tego było także zakrywanie wszelkich pseudonimów, szyfrów, aluzji. Jerzy Stempowski wielce lubił prozę Maupassanta. Ta jego literacka miłość sprawiała, że często przysposabiał dla swego słownika jego myśli. Czapski zapisał w swoim dzienniku, że gdyby nie przelewał swoich przeżyć związanych z przeczytanymi tekstami na papier, nie dotarłby tym samym do jądra pisarstwa Stempowskiego, zwłaszcza do Essejów dla Kassandry.
Autor Nieśpiesznego przechodnia prowadził ożywioną korespondencję z Józefem Czapskim i jego siostrą Marią Czapską (nazywaną Marynią). Część listów znajduje się w Muzeum Narodowym w Krakowie, a także w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
Gratuluje Czapskiemu eseju o Bonnardzie, który został opublikowany w pierwszym, rzymskim numerze „Kultury”, pisząc: „Dlatego z taką radością przeczytałem Twoje wspomnienie. [o Bonnardzie – przypis autorki]. Jest świetne. Na pewno będzie najlepszą rzeczą, jaką o nim w tym roku napisano”.
W korespondencji z Marią Czapską pojawia się też wątek trudności, jakie napotkał Czapski z wydaniem swoich wspomnień z nieludzkiej ziemi. Stempowski pisze o tym 7.IV. 1949 r. : „Bardzo ubolewam nad kłopotami Józia. Kiedy mówiliśmy przed laty o jego książce, radziłem mu rozwinąć rozdział dotyczący sowieckich literatów, bo to byłoby nowością i nie dotyczyłoby cierpiętnictwa polskiego. W recenzjach i omówieniach należałoby uwzględnić szczególnie ten rozdział” **. Poprzez korespondencję z siostrą Czapskiego (która mieszka już wtedy w Paryżu) podsuwa Czapskiemu lektury:
„Proszę zapytać Józia, czy zna włoską książkę Ediego Franzini <<In Rusia?>>(…) Franzini był jeńcem wojennym od końca 1942 do 1945 i opisuje męczeństwo i śmierć jeńców włoskich w łagrach sowieckich, w okolicznościach przypominających mocno te, jakie w swojej książce opisuje Józio.(…) Jako dokument Franzini na pewno będzie Józia interesował.”
Stempowski widzi – w pisanych przez Czapskiego wspomnieniach o nieludzkiej ziemi – ogromne konsekwencje praktyczne, pisząc: „Nie mówię już o znaczeniu literackim Twojej książki. Nareszcie emigracja będzie miała początek swojej literatury, bo to, co pisano dotąd, to jeszcze nie literatura, a jeżeli literatura, to nie emigracyjna. Chciałbym być jednym z pierwszych czytelników Twojej książki”.
W liście z 19 marca 1949 roku pisze Stempowski do Czapskiego:
„W Twojej książce jest coś krystalicznie czystego, co nawet w żywotach świętych nie jest zawsze obecne” . [list z Archiwum Instytutu Literackiego, Maisons – Laffitte]
Czapski podarował obraz Stempowskiemu, a ten dziękuje mu w liście ze stycznia 1956 r. „Bardzo Ci dziękuję za żebraka w metro. Powieszę go obok Hogartha i będę się przed nim zatrzymywał w voyages autour de ma chambre„. Wspomniany obraz Wiliama Hogartha (1697-1764) to rycina „Winieta końcowa”, 1764, którą bardzo cenił sobie autor „Esejów do Kassandry”. Opisywał ją w liście do Józefa Czapskiego z 1947 roku:
„Nad łóżkiem wisi u mnie od kilku miesięcy sztych Hogartha, na którym widać starego człowieka ze skrzydłami – widocznie przed końcem świata ludzie według Hogartha nauczyli się latać – leżącego na stosie gruzów i wypuszczającego z fajki ostatni kłąb dymu. (…) Wszystko razem mocno surrealistyczne. Każdego dnia patrzę z wielką przyjemnością na ten sztych. Gdyby mój dom zaczął się palić, wyniósłbym zeń nasamprzód ten sztych, mimo że jego miejsce w historii sztuki jest mi wiadome i jasne. Po prostu siła wypadków ostatnich zbliżyła mnie tak do tego sztychu, że stał się moim dobrym znajomym i przyjacielem.”
Stempowski pisze – w chwili melancholii w 1956 r. – że jest dwóch czytelników, którzy zachęcają go do dalszego pisania: są to Józef Czapski i młody chłopak z Warszawy, jego były słuchacz. „Nie jestem pewien, czy bez Ciebie i niego zadawałbym sobie dalej trud pisania. (s.57). Dlatego też , kiedy Stempowski otrzymał propozycję od Jerzego Giedroycia, by ten przygotował wybór jego esejów, Stempowski poprosił Czapskiego, by ten wybrał z tych, które były drukowane w „Kulturze” od 1946 r. W tym czasie (do 1956 r.) Hostowiec opublikował w Instytucie Literackim: Z powodu sytuacji demograficznej (Kultura nr 2-3/1947), a od 1954 r. ogłaszał tam cykl szkiców Notatnik nieśpiesznego przechodnia.
W liście z 1965 r. (18.V) Stempowski opisuje projekt napisania wspólnie tekstu, który miałby być czymś w rodzaju dialogu. Miał być to dialog o sztuce, pisany nie językiem ezoterycznym lub pseudoezoterycznym, ale językiem najprostszym „miałoby to pewien urok nowości i mogło sprawić pewną przyjemność czytelnikom”. Jak wynika z opisu i z korespondencji miał to być dialog o sztuce współczesnej. Jeden z rozmówców byłby optymistą, drugi przybrałby rolę pesymisty; Stempowski zastanawiał się „kto mówiłby jako doctor angelicus, kto jako doctor diabolicus„. W pierwszym rozdziale sugeruje Hostowiec, by rozpatrzyć „warunki materialne, ekonomiczne sztuki współczesnej w odróżnieniu od wzorów muzealnych”. (s.68). Analizuje też jaki obraz powinien być, by był kupowany i by dany artysta miał zamówienia. Tematem ważnym dla niego był też problem cen za obrazy. Zastanawiał się , „dlaczego w obecnej masie płynnego pieniądza i łatwości wydawania obrazy są znacznie tańsze niż w czasach Rafaela i van Dycka”. Powód takiego stanu upatruje Stempowski w tym, że „widzimy coraz więcej artystów pracujących seryjnie, opracowujących każdy pomysł w dziesiątkach i setkach wariantów. Mnoży się także liczba podartystów produkujących towar dla klienteli peryferycznej, nie tkniętej dotąd zainteresowaniami sztuką”. (s. 69-70). Snuje potem bardzo ciekawą analizę mody na malarstwo abstrakcyjne, które jak stwierdził Stempowski – było pierwszą „próbą narzucenia artystom i publiczności pewnego rodzaju sztuki przy pomocy reklamy i propagandy”. (s.70) Jak wynika z korespondencji Stempowski nie cenił sztuki abstrakcyjnej, którą zachwycił się świat, uznawał ją za chwilową modę. W tej ocenie był bliski Czapskiemu.
Jerzy Stempowski Listy , Zeszyty Literackie, Warszawa 2000 , ISBN 83-911068-1-0
Cytuję według tłumaczenia zamieszczonego w Zeszytach Literackich 1993, z.44
Józef Czapski, O Pawle Hostowcu, w: Czytając, Kraków 1990,
Wyrwane strony, Les Editions Noir sur Blanc 1993,
Komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.