Na zdjęciu: od lewej Józef Czapski, Edward Raczyński, Andrzej Panufnik, Zygmunt Mycielski. Fot. Lady Camilla Panufnik. Zdjęcie zostało zrobione w pokoju muzycznym w domu Panufników w Twickenham pod Londynem.
Z listu Zygmunta Mycielskiego do Andrzeja Panufnika, 9 stycznia 1967 r.:
„Święta [Bożego Narodzenia – przypis Elżbieta Skoczek] spędziliśmy neutralnie, w domu, bez niczego. W dniu Wigilii próbowałem kupić jakąś rybę, choćby śledzia, ale nie znalazłem. Tak mnie to zirytowało, że wróciłem do domu z kiełbaskami. W dniu Sylwestra chciałem kupić kawałek mięsa, ale nie znalazłem, Tak mnie to zirytowało, że wróciłem i zrobiłem kompot, z Twoim ananasem, zjedliśmy sardynki itd., a Janka Schiele przyniosła risotto, a Mira Kłopotowska puszkę czerownego kawioru. Piszę ci to, nie żebym się skarżył na braki, ale na unudzenie że nigdy nie można dostać tego, czego się szuka. Są w życiu większe zmartwienia, ale te drobiazgi utrudniają codzienne życie”.
Instytut Sztuki PAN w grudniu 2016 roku wydał pierwszą część korepondencji Zygmunta Mycielskiego i Andrzeja Panufnika. Obejmuje ona lata 1949 -1969. Dalsza część listów zostanie wydana najpewniej w 2018 roku i będzie obejmowała lata 1970-1987, czyli do śmierci Mycielskiego.
Publikacja przygotowana z wielką starannością przez Beatę Bolesławską – Lewandowską, autorkę m.in. biografii Panufnika ukazuje wieloletnią przyjaźń kompozytorów rozdzielonych „żelazną kurtyną” . Listy krążyły pomiędzy Polską a Wielką Brytanią, często przez pośredników m.in. zaufaną Marcelle de Manziarly z Paryża. Po ucieczce z Polski Panufnika w 1954 r. Mycielski w listach nazywał go Staś, najpewniej dla zmylenia cenzury. Dziś wiadomo, że Departament III MSW, który otaczał „opieką” środowiska kulturalne, jak i Departament I (wywiad) i Departament II (kontrwywiad) prowadziły działania operacyjne, w których rozpracowywano muzyków. W sprawie Panufnika prowadzono akcję o kryptonimie „Przemytnik”, gromadząc materiały prasowe, notatki pracowników ambasad PRL w Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Sprawę zakończono dopiero w 1971 r.
Kiedy Zygmunt Mycielski po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w sierpniu 1968 r. wystosował „List otwarty do muzyków czeskich i słowackich”, spotkały go restrykcje ze strony władz PRL: pozbawiono go funkcji redaktora naczelnego „Ruchu Muzycznego”, objęto zakazem publikacji i wyjazdów zagranicznych. W 1974 r. zredagował wraz ze Zbigniewm Herbertem „List 15” do władz PRL z żądaniem udostępnienia Polakom zamieszkałym w ZSRR kontaktu z polską kulturą oraz własnego szkolnictwa. List ten został podpisany przez intelektualistów i artystów. W 1975 r. podpisał memoriał 59 intelektualistów do władz w związku z projektowanymi zmianami w konstytucji. W 1978 r. uczestniczył w założeniu nielegalnego Towarzystwa Kursów Naukowych działającego w środowiskach studenckich.
Zanim Mycielskiego spotkały szykany ze strony władz PRL , gdy tylko mógł spotykał się z Panufnikiem. Najczęściej były to chwile, gdy Mycielski jechał bądź wracał z corocznego konkursu z Monako, gdzie zasiadał w jury. Wtedy też odwiedzał swojego przyjaciela Józefa Czapskiego. Spotykali się w Paryżu albo w domu Kultury. Mycielski, obok Kota Jeleńskiego był dla malarza bardzo ważną osobą. Mimo że sam nie miał zbyt wiele, wspierał kompozytora posyłając mu towary, które w Polsce były niedostępne. Bogata korespondencja czeka na wydanie książkowe. Rozproszona po czasopismach warta jest scalenia. Mycielski był jednym z tych, którzy ulegli ideom pacyfistycznym głoszonym przez Czapskiego pod wpływem Tołstoja. W latach międzywojennych kapiści przyjeżdżali na plenery do Wiśniowej, majątku Mycielskich (zwanym Barbizonem Wiśniowskim). Gdy dowiedział się o ciężkiej chorobie Mycielskiego, zapisał swoje doznania w dzienniku (nie były dotąd publikowane te zapiski). Warto przeczytać korespondencję Panufnik – Mycielski.
Niech zachętą będzie taki fragment listu Panufnika do Mycielskiego z 4.09.1964 r.
„W dniach 10-24 października będę w Paryżu w związku z wykonaniem Sacry. Myślę, że Józio C. [Czapski] i jego grupa powinni się zainteresować tą okazją i poprzeć to wydarzenie przynajmniej swoją obecnością na koncercie, już nie mówiąc o jakimś artykule o mojej dziesięcioletnej działalności i niewątpliwych zdobyczach tak „starannie” przemilczanych w kraju…”.
Książkę można kupić w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk
fot. reprodukcja Ela Skoczek