Chodziło mi w książce niniejszej o zarysowanie oblicza Pankiewicza i jego sztuki na tle epoki, w której powstała, jak również o podanie jego dzisiejszych poglądów i luźnych uwag o sztuce. Nieustanna ewolucja tego artysty stawiana mu była niejednokrotnie jako zarzut. […] dopatrywano się wyrazu bezosobowości, niestałości i zbytniego ulegania wpływom. A jednak właśnie ta czujność jest najwyższą zaletą sztuki Pankiewicza, jest świadectwem wielkiej wrażliwości artystycznej, żywotności i rzetelności umysłowej – pisał w przedmowie Józef Czapski.
Monografię „Józef Pankiewicz. Życie i dzieło. Wypowiedzi o sztuce” napisał dzięki inicjatywie Stefana Laurysiewicza, przyjaciela autora „Wozu z sianem”. Gdy została wydrukowana w 1936 roku senator nie żył, dlatego autor poświęcił tę książkę jego pamięci.
Współpracował z nim przy doborze reprodukcji Kazimierz Mitera – niestrudzony redaktor „Głosu Plastyków”. On także wydania książki nie doczekał i jak podkreślał Czapski: „jest to ich wspólne dzieło”.
W pracy przy publikacji pojawiła się jeszcze jedna, bardzo ważna dla Czapskiego osoba. To Ludwik Hering, jego przyjaciel. Wykonywał on prace redakcyjne oraz tworzył, między innymi indeks osób.
Ta monografia, to także po części opowieść o Czapskim, bo życie grupy KP (kapistów) było nierozerwalnie związane z profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. To dzięki niemu młodzi ludzie, ciągnęli za nim do Paryża, by tam – jak mówił ich nauczyciel – młody talent przeszedł przez ten tygiel o najwyższym ciśnieniu, ciśnieniu malarskim. Większość ówczesnych studentów (wśród nich był Czapski) nie widziała nigdy dzieł Cézanne’a, Renoira czy Bonnarda. Nie bywała także w większej galerii sztuki klasycznej. Kontakt z malarstwem, powracającego wówczas (w 1923 roku) z Francji do Krakowa Józefa Pankiewicza, pozwolił im na dotknięcie tej współczesnej „gry barwnej”, która panowała w świecie sztuki. Dlatego młodzi garnęli się do jego pracowni, gdzie szczera wola obiektywizmu profesora, zainteresowanie dla każdego wysiłku plastycznego, sprawiały, że eksperymenty malarskie ówczesnych studentów nie przerażały mistrza.
„Przypominam sobie jego pojawienie się w pracowni, w czasie gdy jeden z kolegów malował kubistyczną martwą, daleką od zalecanego przez profesora studiowania natury. Pankiewicz długo przyglądał się pracy, pochwalił zalety zestawień, kompozycji i wypowiedział na marginesie kilka ciekawych uwag o kubizmie. Ta inteligentna postawa wobec uczniów zyskuje mu całą pracownię”. Tyle wspomnienie Czapskiego…
Pankiewicz, gdy utworzył – dzięki wsparciu finansowemu Stefana Laurysiewicza – filię Akademii Sztuk Pięknych w Paryżu, co niedzielę zabierał studentów do Luwru, gdzie wykładał im historię sztuki, połączoną oczywiście z pokazem dzieł. To właśnie podczas takiej niedzieli w 1935 roku Czesław Miłosz poznał Pankiewicza i Czapskiego. Miłosz – młody stypendysta – podszedł do młodego malarza, który w towarzystwie profesora oglądał obrazy. Rozmowa nie była długa, ale stała się przyczynkiem nawiązania znajomości.
Studenci (kapiści) mieli także możliwość spędzania czasu na południu Francji, gdzie każde lato spędzał ich profesor. Czapski w swoich esejach wspomina jeden z takich pobytów.
Tylko przemianie pozostaję wierny
Nazywany pierwszym polskim impresjonistą, Pankiewicz, początkowo nie znalazł uznania w oczach krytyków sztuki. Gdy po raz pierwszy w 1890 roku przyjechał po dłuższym pobycie we Francji i nasiąknięty francuskim malarstwem pokazał swój Targ na kwiaty przed kościołem Św. Magdaleny w Paryżu (1890), krytycy i publiczność doradzali mu udanie się do okulisty…
Przyjaźnił się z Pierre’m Bonnardem i Felixem Fénéonem. Był pod silnym wpływem Paula Cézanne’a. Przyjaźnił się także z Robertem Delaunayem. Jednak zawsze gdzieś w tle była fascynacja warsztatem mistrzów holenderskich XVII wieku.
Po fascynacji impresjonizmem miał chwilowy romans z symbolizmem, kubizmem i fowizmem.
Literatura i sztuka
„Powieść, w której malarz jest zrozumiany, a uwagi o malarstwie naprawdę głębokie, to „Le chef-d’oeuvre inconnu” Balzaca. Pamięta pan słowa Frenhoffera, ucznia Mabusa o artyście, który myśli, że wszystko zrobił, kiedy starannie narysował człowieka według anatomii i pokolorował, a że nie o to tylko chodzi, musi być wydobyta tajemnica życia, prawda życia, krew musi płynąć pod skórą namalowanej kobiety, ręka nie tylko należy do ciała, ale wyraża, przedłuża jakąś myśl, którą trzeba uchwycić i oddać, że nie wolno oddzielać skutku od przyczyny. Kto dziś o tem myśli! Zobaczy Pan u Holendrów, u Flamandów, u tego właśnie Mabusa, nauczyciela balzakowskiego Frenhoffera.[…]” – mówił Pankiewicz do Czapskiego.
A gdy ten opowiedział profesorowi, że Cézanne, po przeczytaniu tej powieści, zawołał ze łzami: C’est moi, c’est moi, usłyszał tylko jeszcze jedno literackie porównanie:
Powieść Zoli „L’oeuvre” jest płytka i literacka w porównaniu do tej, krótkiej balzakowskiej nowelki…
Ach, jakby się poszło dzisiaj do Luwru z takim profesorem, z którym i o sztuce, i o literaturze można by porozmawiać i – co ważniejsze – go posłuchać. Tradycję takich spacerów kontynuował dla swoich gości, Józef Czapski, ale to też już przeszłość…
Czy dzisiaj studenci Akademii Sztuk Pięknych czytają wiersze, powieści, nowele i rozmawiają o nich i o sztuce z profesorami? Wątpię…
Monografia
Warto dzisiaj sięgnąć po monografię Czapskiego o Pankiewiczu. To podróż po galeriach, muzeach, to żywa rozmowa o historii sztuki. I dlatego, że jest rozmową z mistrzem, pozwala każdemu wejść w ten świat, świat malarskich fascynacji.
To o tej książce, oczywiście tu mowa: Józef Pankiewicz. Życie i dzieło. Wypowiedzi o sztuce.