Odnaleziony w archiwum przez żonę pisarza Lidię Croce i córkę Martę Herling dziennik obejmujący lata 1957-1958 został wydany przez Wydawnictwo Literackie z bogatym aparatem krytycznym opracowanym przez Włodzimierza Boleckiego. Dodatkowo opublikowano fragment rozmowy nagranej w 2002 roku z Lidią Croce oraz przedrukowano wywiad z córką pisarza (pierwodruk w Dużym Formacie – 2 lipca 2009). O samym dzienniku oraz o relacjach córki z ojcem możemy przeczytać w tekście napisanym przez Martę Herling „Dziennik pisany dla samego siebie”. Całość jest porzedzona wstępem Włodzimierza Boleckiego.
„Herling-Grudziński wielokrotnie wspominał, że swój słynny „Dziennik pisany nocą” spisywał z myślą o druku dopiero od roku 1971. Notatki na różne tematy sporządzał jednak od roku 1955, czyli od chwili zamieszkania w Neapolu – mówił w 2008 r. dr hab. Zdzisław Kudelski.
W porównaniu do Dziennika pisanego nocą , którego druk w parsykiej Kulturze rozpoczął autor w czerwcu 1971 r. , w tych zapiskach poznajemy pisarza z bardzo intymnej strony. Luźne zapisy, w niektóre dni tylko jednozdaniowe notki świadczą o tym, że nie były one pisane z myślą o druku.
Musimy na chwilę cofnąć się do roku 1952. W dwa tygodnie po wyjeździe Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z Londynu do Monachium (tutaj rozpoczął pracę w Radiu Wolna Europa) jego żona – Krystyna Stojanowska, która została w stolicy Wielkiej Brytanii – popełniła samobójstwo. To był dla niego cios. Gdy wydawało się, że zaczyna się im układać, zawalił mu się świat. Poznał ją w czasie II wojny światowej w Iraku. Zakochał się w niej bezpamięci. Ślub wzięli w Ankonie, świadkiem został Zygmunt Hertz.
Zapiski, które dostajemy do naszych rąk rozpoczynają się w styczniu 1957 r. Mimo że od tragicznej śmierci jego pierwszej żony minęło 5 lat, a on był już mężem Lidii Croce (od 1954 roku) i ojcem dwójki dzieci i ojczymem dla dziecka syna Lidii z pierwszego małżeństwa, myśli piszącego krążą wokół „cienia” pierwszej żony. Nawiedza go ona w snach, pisarz wspomina ją. Po samobójstwie żony pisarz uciekał w alkohol, próbując topić smutek i trapiące go myśli, a także odwiedzające go w snach cienie Krystyny: „mnóstwo piłem, musiałem pracować, ale mnóstwo piłem. (…)”. Takie dni zdarzają mu się także w 1957 -1958 roku.
Dla badaczy twórczości autora Innego świata dziennik z lat 1957 – 1958 jest śladem jego nieznalezionego do dziś w archiwum opowiadania Ciemny Staw, którego fragmenty w nim umieścił. Notatki te są także zapisem niemocy twórczej, walki, by „zaczernianie” papieru w końcu okazało się pracą, którą warto komuś pokazać. Męki tworzenia, ale także zapis codziennych spraw: bywania na koncertach, w teatrze, spotkań.
Mało w tych zapisach jest jego rodziny, zwłaszcza nie ma w nich obecności dzieci. Pomaga nam to zrozumieć opowieść córki, która stwierdza, że pokój ojca nie był dla niej dostępny, był twierdzą zamkniętą, a sam Gustaw Herling- Grudziński był ojcem, z którym wymieniała przez długi okres swojego dzieciństwa tylko techniczne komunikaty związane z podaniem soli, czy krążące wokół pogody. Dopiero po jej wizycie w Polsce w 1979 roku mogła z ojcem nawiązać nić porozumienia, dialog. Do tego czasu ojciec, jak mówiła, był dla niej mitem, ale ważnym przez samą swoją obecność.
Rarytasem dla osób zajmujących się biografią Czapskiego jest zamieszczony w książce list malarza do Lidii Croce z 25 marca 1945 r. Oto fragment:
„Opuszczam jutro Włochy -pisał Czapski – i przed wyjazdem pragnę skreślić Pani tych kilka słów. […] Zostawiam tu przyjaciela, który jest także i Pani przyjacielem, i martwię się o niego, ponieważ jest antykonformistą z natury, i trzeba mieć Pani wrażliwość, żeby docenić jego wartość”.
—————————————-
Książka do kupienia w Wydawnictwie Literackim
Ze strony wydawcy:
Powstały w latach 1971–1992 Dziennik pisany nocą Gustawa Herlinga-Grudzińskiego stanowi jedno z najważniejszych dzieł diarystyki światowej. Dziś, dzięki sensacyjnemu znalezisku, jakiego dokonały żona pisarza Lidia Croce i córka Marta Herling, w ręce czytelników trafia nieznany, nigdy wcześniej niepublikowany dziennik pisarza z lat 1957–1958. Sam fakt, że Herling-Grudziński go nie zniszczył, świadczy o znaczeniu, jakie miały dla niego te intymne zapiski.
Co o wielkim pisarzu mówi ten tajemniczy tekst? Czego nowego dowiemy się o autorze Innego Świata?
Gustaw Herling-Grudziński zamieszkał w Neapolu w 1955 roku. Dziennikowe zapiski są świadectwem trudnych początków nowego życia — pisarz czuje się jeszcze wyobcowany i nic nie zapowiada, że Włochy staną się jego drugą ojczyzną. Czytelnicy znający monumentalny Dziennik pisany nocą mogą być zaskoczeni szczerością i intymnym charakterem tego tekstu. Herling-Grudziński opisuje burzliwe nieraz relacje i z ludźmi, a portrety wielu ważnych postaci kultury polskiej goszczących w domu Herlingów nie zawsze są kreślone z życzliwością. Stosunek do własnej twórczości jest tu jeszcze niespokojny i dramatyczny, a zmarła samobójczą śmiercią w 1952 roku pierwsza żona Krystyna powraca we wspomnieniach i dręczących pisarza snach. Dziennik 1957–1958 jest wreszcie dokumentem małżeństwa i ojcostwa, życia rodzinnego i towarzyskiego w domu przy via Crispi oraz pracy dziennikarskiej i pisarskiej: lektur, obmyślania pierwszych opowiadań powstałych w tamtych latach, a także nieukończonej i zniszczonej przez Herlinga-Grudzińskiego autobiograficznej powieści Ciemny staw.
Poetyka Dziennika 1957–1958 – głęboka prywatność i niemaskowana niczym szczerość – ma tylko jednego adresata. Jest nim sam autor (fragment wstępu Włodzimierza Boleckiego).
Fragment z dziennika:
1 stycznia 1957, wtorek
Zupełnie samo, jak gdyby niepomyślane, wyskakuje z ukrycia i zagląda mi w oczy pytanie: „Co ze mną będzie?”. Co ze mną będzie? Czy potrafię tak żyć, nie pisząc i nie kochając, interesując się tym, co mnie niegdyś obchodziło, raczej z przyzwyczajenia niż z prawdziwej ciekawości?
19 lutego 1957, wtorek
Mały coraz zabawniejszy i bardzo łobuzowaty. Kiedy zacznie mówić? Nigdy bym nie przypuszczał, że posiadanie dziecka może tyle znaczyć.
16 stycznia 1958, czwartek
Nic. Nie mogłem ani pisać, ani myśleć, ani czytać. Zacząłem przed chwilą pić i pewnie nie skończę, aż mnie nie zwali z nóg. Ile bym dał za to, żeby móc z kimś pić! Żeby móc przynajmniej mówić! Nie po włosku, nie…
Znakomitym uzupełnieniem książki są wspomnienia Lidii Croce w przekładzie Andrzeja Litworni, wspomnienia córki Marty Herling oraz niepublikowane wcześniej zdjęcia z jej archiwum rodzinnego.