Niewielka książeczka, skromna okładka, biała. W środku czarno-białe zdjęcie uśmiechniętego Józefa Czapskiego, malarza, który ma już około 90 lat. W środku listy odczytane, ale także kilka reprodukcji, by czytelnik mógł spotkać się z formą graficzną, gdzie w tekst – trudny do odczytania – wplecione są małe szkice, które pokazują odbiorcy to, nad czym wówczas ślepnący artysta pracował.
Ta książeczka to wybór listów Józefa Czapskiego do młodszego od niego artysty, Janusza Marciniaka (dzisiaj profesora Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu).
„W 1983 roku Znak wydał Patrząc. Podstawą tego wydania był zbiór esejów Oko, który został opublikowany w 1960 roku przez Instytut Literacki, czyli paryską „Kulturę”. Znak zmienił tytuł na Patrząc. To nie uchroniło książki przed ingerencjami peerelowskiej cenzury. Ale nawet ocenzurowana, stała się książką kultową i szybko zniknęła z księgarń. Poruszony jej treścią, napisałem list do autora. Adres „Kultury”, w której domu mieszkał Czapski, można było znaleźć w każdej wydanej przez nią książce. W tamtym czasie nie było pewne, że list dojdzie do adresata, ponieważ „Kultura” cieszyła się szczególnym zainteresowaniem służby bezpieczeństwa i Czapski znajdował się na indeksie. A jednak list doszedł, bo otrzymałem odpowiedź. Tak zaczęła się moja korespondencja, a potem znajomość z Czapskim. Korespondencja dotyczyła przede wszystkim malarstwa (to około 40 listów Czapskiego) – wspominał Janusz Marciniak.
I dzięki pracy odczytania listów i ich opublikowania możemy dzisiaj poznać myśli Czapskiego z lat 1984-1989 na temat malarstwa, kondycji człowieka, poznajemy także ciemne strony starości, którą Czapski przyjmuje z godnością. Korespondencja ta po raz kolejny potwierdza, jak ewoluowała myśl malarza.
Pisał o swoich mistrzach do młodego (wówczas niespełna 30-letniego malarza) Janusza Marciniaka, ale też przyznawał się do błędnych opinii, do braku wrażliwości na malarstwo innych, których odrzucił. To dzięki młodym artystom odkrywał i wracał także do tych, których omijał w swojej młodości. Tak było w przypadku ponownego spotkania z Maksymilianem Gierymskim.
„Muszę tu poruszyć jeszcze parę spotkań, które mi dał Pana list. Pisze Pan o Maksie Gierymskim. Parę tygodni temu otrzymałem królewski prezent od malarza z Krakowa, J. Waltosia, tom Maksa Gierymskiego. Naturalnie, dobrze wiedziałem o jego istnieniu, ale właściwie myślałem, że jest jedynie cieniem wielkiego Aleksandra i nigdy się głębiej nad nim nie zastanowiłem, choć przecież kilka jego obrazów mnie zachwyciło. Dopiero teraz zrozumiałem nie ich podobieństwo, ale ich przeciwieństwo. Czciłem i czczę wielkość Gierymskiego A. w jego samotności, w jego zażartej samotnej pracy i nawet w jego błędach, i jemu bardzo wiele zawdzięczam. Dziś widzę, że Maksymilian Gierymski był jego przeciwieństwem, że to jedno wielkie, co zdobył Aleksander upartym trudem, Maksowi było dane od początku jakby z czystej łaski Bożej. Jego zadziwiająca muzykalność – nie darmo myślał być muzykiem, kochał Chopina i wiele grał na fortepianie. Jego nieba to burzliwe, to gładkie jak lustro, jego zielenie niezapomniane, na przykład biały i czarny koń na tle zieleni, to jest naprawdę, nawet w dobrej reprodukcji, przeżycie równie wielkie dla mnie, nawet większe, od obrazów Aleksandra, bo jego obrazy mają jakąś błogosławioną czystość, gdzie nawet nie czuć ani potu, ani trudu. Otrzymałem Pana list parę dni po skończeniu artykułu właśnie o Maksie”.
Czapski nie byłby sobą, gdyby nie przytoczył swojej ulubionej opowieści:
„Każdemu się zdaje, kiedy życie swoje kończy, że dopiero teraz tylko wie, jak należy malować. Wyspiański przed śmiercią mówił: „Teraz tylko wiem, jak trzeba malować”, a Hokusai, jeden z największych, jeżeli nie największy rysownik Japonii, zdecydował, mając 80 lat, że musi umrzeć, jak będzie miał 110, bo tylko wtedy będzie umiał naprawdę malować. Umarł, mając 92 lata, i powiedział: „Żeby mi jeszcze dano 5 lat, to byłbym może wielkim malarzem”.
Janusz Marciniak zorganizował wystawę pt. Dzienniki Józefa Czapskiego (Muzeum Narodowe w Poznaniu), a w 1983 opublikował książkę „Józef Czapski – podziemna korona” (wyd. Obserwator)
I niespodzianka: Można pobrać pdf, klikając
Józef Czapski – Listy o malarstwie. Pod redakcją
Mateusza M. Bieczyńskiego
i Janusza Marciniaka