„Francuski pisarz polskiego pochodzenia, Piotr Rawicz, popełnił samobójstwo w Paryżu strzałem z karabinu, w piątek 21 maja, w mieszkaniu swojej żony, która zmarła na początku miesiąca. Miał sześćdziesiąt trzy lata. Przez ponad dziesięć lat współpracował z „Monde” śledząc literaturę z Rosji i Europy Centralnej” – pisze Jacqueline Piatier w pożegnalnej notatce o Piotrze Rawiczu. Ten krótki tekst Józef Czapski wycina, wkleja do dziennika i dopisuje: „Rezultat tygodnia: śmierć Piotra samobójstwo”.
Poznali się być może w 1948 roku lub 1949, kiedy polski student, Piotr Rawicz, przyjeżdża do Paryża na studia. Może nieco później, kiedy Rawicz zostaje korespondentem Polskiej Agencji Prasowej, albo dopiero w połowie lat 50., kiedy zostaje emigrantem, bezpaństwowcem, „osobą niepożądaną w PRL”.
Jako młody, polski dziennikarz utrzymuje kontakty z „wrogami ojczyzny” – bywa w Maisons-Laffitte, w Galerie Lambert, co rzecz jasna nie umyka czujnym donosicielom. W 1952 – po kolejnych raportach dotyczących możliwego szpiegostwa, ogólnej niewłaściwej postawy i wątpliwej moralności – Rawicz zostaje „wezwany” z powrotem do kraju. Odmawia. Mniej więcej w tym samym czasie do kraju ma wrócić Anna Jawicz, jego partnerka, która przebywa w Paryżu w ramach stypendium Filmu Polskiego. Odmawia. Oboje zostają w „polskim Paryżu”. W 1961 roku Rawicz składa swój pierwszy manuskrypt. Powieść Krew nieba ukazuje się w 1962 w prestiżowym Gallimardzie.
„Rewelacja”, „Ciemna, straszna epopeja, której nie umniejsza żaden patos”, „Książka rozpraszająca i fascynująca”, „ powieść tragiczna i mocna jak sprzeciw Hioba”, „Dzieło zuchwałe, niezwykłe” – tak o książce piszą w „Le Monde”, „Les Nouvelles Littéraires”, „Figaro littéraire”, „L’Esprit”, a to zaledwie kropla w morzu zachwytów nad tą „dziwną”, potworną, ciemną książką o Holocauście. Rawicz wkracza na literackie salony. Do tego rozpoczyna współpracę z „Le Monde”, gdzie pisze o literaturze z Europy Środkowo-Wschodniej. Co prawda sam Czapski uważał, że Rawicz powinien więcej miejsca poświęcić literaturze polskiej, mniej zaś rosyjskiej, ale przyznać trzeba, że to właśnie Rawicz zrobił w latach 60. miejsce w debacie literackiej we Francji dla Gombrowicza, Witkiewicza, Kuśniewicza, Rudnickiego.
Mniej więcej od momentu debiutu Rawicza, jego więź z Czapskim się zacieśnia. Z tego okresu zostają listy. Z dialogu, który toczą ze sobą w listach, zostaje tylko jeden głos – listy Piotra do Józefa.
Do „Józia” – bo tak Rawicz się do niego zwraca.
Widują się w Paryżu, więc korespondencja jest tylko dodatkiem, uzupełnieniem, a przy okazji – właściwie jedynym śladem ich przyjaźni.
„Mój kochany, Oczywiście tęsknię za metafizycznym i nie-metafizycznym poplotkowaniem z Tobą”. To przyjaźń niejako „dwubiegunowa”. Z jednej strony, nie brak w niej czułości i bliskości: „Kochany Józiu”, „Miły mój”, „Chciałbym żeby Ci było dobrze – tyle spokoju i tyle (dobrego) niepokoju ile trzeba”, „Całuję cię, Józiu”, „ Całuję Cię, Józiu i naprawdę kocham. Ale to wiesz”.
Z drugiej jednak strony, ciągle w Piotrze jest jakaś niepewność, obawa przed naruszeniem spokoju Czapskiego, przed ingerencją w jego życie twórcze, jakiś dystans.. „a) Nie dzwoniłem Ci – jakoś nie bardzo śmiałem”, „Wciąż nie mam telefonu – zadzwonię Ci ten (…) chociaż zawsze trochę się boję, że Ci przeszkadzam telefonami – w malowaniu i w istnieniu”.
Może kryje się w tym pewna „wspólnota odczuwania”, jak określi to Piotr w jednym z listów „ludzka czy nadludzka wrażliwość”? Obaj ją przecież mieli, czy, jak powiedziałby Rawicz – obaj na nią „cierpieli”. Wrażliwość na świat, na drugiego człowieka. I może przez tę właśnie wrażliwość czy nadwrażliwość wzajemnie się rozumieli? W sposób szczególny połączyła ich jednak inna rzecz, po której nie został żaden ślad, jedynie opowieść Erika Veaux.
W latach 60. Rawicz chciał popełnić samobójstwo. Zostawił wiele zapisków na ten temat. Zostawił także list pożegnalny, który zaginął w fałdach czasu, mrokach Historii. List znalazł Erik Veaux, wówczas młody mężczyzna, początkujący tłumacz. Natychmiast zawiadomił Czapskiego – to właśnie jego uznał za człowieka empatycznego i bliskiego Rawiczowi, że tylko on mógł pomóc. Jak go przekonał? Jak go odwiódł od śmierci? O czym rozmawiali? Wszystko to zostało między nimi, zastygło, rozmyło się. Wszystko zostało między nimi, w porozumieniu dwóch „nadludzkich wrażliwości”.
Autorka tekstu: Anna Ciarkowska
Fragmenty listów Piotra Rawicza do Józefa Czapskiego pochodzą z archiwum Józefa i Marii Czapskich (Muzeum Narodowe w Krakowie)
Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, 2021
Przeczytaj tekst o Annie Jawicz i jej filmie, w którym zagrał … Czapski
PROMOCJA:
Polecamy miejsce do pracy i badań. W apartamencie książki Józefa Czapskiego. Rezydencje dla naukowców, badaczy, ludzi kultury kulturalnych 😉
Rezerwuj: Dwupokojowy apartament w Krakowie z książkami Józefa Czapskiego